Czarnobyl (Chernobyl) – czyli kolejny świetny serial od HBO.
Czarnobyl (Chernobyl) to wyprodukowany i wyemitowany przez HBO miniserial, który swoją premierę miał w pierwszym tygodniu maja i od tego momentu mówią o nim prawie wszyscy. ;) Nie będę ukrywać, iż od pierwszego zwiastuna ja również zapragnęłam obejrzeć tę produkcję i muszę przyznać, iż decyzja o tym, by „zabrać się” za nią, gdy dostępna będzie w komplecie była bardzo trafiona…
Widmo Czarnobyla.
Należę do tego pokolenia, które miało „przyjemność” raczyć się płynem Lugola, a później w szkolnych czasach sama wzmianka o katastrofie z 26 kwietnia 1986 była dla nas dzieciaków całkiem niezłym straszakiem, a w starszych klasach powodem do często niewybrednych i głupiutkich żartów.
Jednak mimo tych wszystkich zachowań, które miały po części maskować dziecięcy strach i niekompletną wiedzę, sama katastrofa pozostawała bardzo mocno zakorzeniona w naszych umysłach, a wszelkie alergie czy inne choroby z tarczycą na czele, od razu miały swoje wytłumaczenie i „naczelnego” sprawcę stanu rzeczy.
Napięcie i niepokój.
Dlatego też serial oglądałam z wewnętrznym napięciem, które odrodziło się po latach i przypomniało mi trochę czasy dzieciństwa. Dzieciństwa, w których wokół Czarnobyla pojawiało się często wiele niedopowiedzeń wynikających z nie do końca przepracowania właściwie tematu, niewiedzy wielu dorosłych, którzy mimo wszystko „zawsze wiedzieli wszystko najlepiej”, pokątnych rozmów i często wręcz straszenia konsekwencjami katastrofy.
Koniec jednak o mnie, czas napisać choćby dwa słowa o serialu.
Błędy i arogancja.
Serialu, który od pierwszej minuty zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przede wszystkim realizmem i próbą jak najwierniejszego ukazania tematu.
Dlatego też na ekranach obserwujemy dość szczegółową analizę błędów, zarówno tych ludzkich, jak i sprzętowych, które doprowadziły do tragedii. Jednak co najważniejsze, mamy wgląd w cały szereg działań „po” i możemy wyczuć tę butę i arogancję sowieckich władz przy tuszowaniu katastrofy.
Oczywiście wiele spraw zostało mocno uproszczonych, czy też odpowiednio dopasowanych do serialowej rzeczywistości. Nie zmienia to jednak faktu, że przedstawione sytuacje przynosiły ze sobą taki ładunek emocjonalny, że ciężko było nie przeżywać tego, co działo się na szklanym ekranie. Szczególnie gdy na przykład na scenę wkroczyli żołnierze aka „bioroboty”, atmosfera tak się zagęściła, że wydawało się, iż w pokoju za chwilę nie będzie czym oddychać.
Aktorzy i charakteryzacja.
Część emocjonalna serialu, sprzężenie najazdów kamery czy odpowiednio zgrane do sytuacji tło muzyczne robiły niezwykłe wrażenie.
Jednak te elementy nie „zagrałyby” tak dobrej roli, gdyby nie świetne „dopasowanie aktorów” do poszczególnych bohaterów. Aktorów, którzy odegrali swoje role z niezwykłym zaangażowaniem i wręcz dało się odczuć, że to na ich barkach spoczywa w tym momencie los świata.
No i jeszcze te niesamowite charakteryzacje (jeżeli macie wrażliwe żołądki proponuję powstrzymać się od posiłków podczas oglądania serialu) i świetne zdjęcia, które oddawały beznadzieję sytuacji i grozę, w której znaleźli się poszczególni bohaterowie.
Podsumowując. Miniserial Czarnobyl (Chernobyl) to jeden z lepszych seriali, jakie miałam okazję oglądać. Mimo nieścisłości, wyolbrzymienia niektórych faktów, uważam go za niezwykle emocjonujący i warty obejrzenia.
Oczywiście w celu zgłębienia wiedzy o Czarnobylu polecam sięgnąć po specjalistyczne opracowania czy też reportaże. Jeżeli macie ochotę zrobić to od razu, to bardzo ciekawie mówi o katastrofie Uwaga! Naukowy Bełkot.
♣ Czarnobyl – 30 lat nowego myślenia. Część 1: Test.
♣ Czarnobyl – 30 lat nowego myślenia. Część 2: Walka ze śmiercią
♣ Czarnobyl – 30 lat nowego myślenia. Część 3: Życie
Jesteśmy bardzo zgodne w swoich wrażeniach. ;) Iiiii naukowy bełkot! <3
Jedyne czego trochę załuję, to choć przyznaję, że aktorzy odegrali swoje role mistrzowsko, to szkoda, że nie byli to mieszkańcy Europy Wschodniej – odrobinkę, ciut mi tego zabrakło.
Akurat kwestia pochodzenia aktorów mi absolutnie nie przeszkadzała, bo zagrali oni swoje role świetnie. Oczywiście, może mieszkańcy Europy Wschodniej dodaliby roli dodatkowego kolorytu, ale z drugiej strony czy całość wtedy nie byłaby “przedobrzona”?
No właśnie nie wiem. Z jednej strony wiem, że doskonale zagrali. Z drugiej mam wrażenie, że to dodałoby realizmu… Ale to takie marudzenie. ;) Serial był naprawdę świetny. ;)
Ja bym powiedziała, że raczej gdybanie, a nie marudzenie. ;) :P
Ja też byłem pod ogromnym wrażeniem w trakcie oglądania tego serialu. Świetnie zrealizowany i mocno zapada w pamięć. Mając w pamięci serial dziś zacząłem czytać “Czarnobylską modlitwę”. Też zapowiada się mocno.
To czekam na recenzję, bo mnie ta pozycja też dość mocno interesuje. :)
Na razie mam za sobą pierwszy odcinek. Ogromnie poruszający. Tyle że na takie produkcje muszę mieć nastrój (ostatnio nawet porzuciłam Black Mirror, bo mnie przerasta tematyka ;)), więc na razie leży i czeka, aż podołam psychicznie ;) Naprawdę świetna sprawa.
Tak, tu trzeba mieć nastrój i wolną głowę, żeby sobie dobrze ten serial “poukładać”, przeżyć po swojemu i przemyśleć…
Przyznam się, że mam lekką obsesję na punkcie tej katastrofy, a już lata temu oglądałam różne dokumenty na temat wybuchu. Serial HBO w moim odczuciu jest niesamowity i na nowo tę moją obsesję rozniecił. Wykonany praktycznie mistrzowsko, z ciekawymi rozwiązaniami (postać Uliany Khomiuk) i wręcz nie pozostawiający niczego do życzenia pod kątem wizualnym i dźwiękowym. Ten odgłos “promieniowania” był jednym z najbardziej przerażających elementów, z jakimi miałam styczność. Obejrzę pewnie jeszcze nie raz, a jedyne, co mnie kłuło w uszy, choć oczywiście nic nie dało się z tym zrobić i było to oczywiste – wypowiedzi aktorów w języku angielskim ;>
Miałam podobnie. Nachodziłam się za materiałami, naczytałam opracowań, oglądałam swego czasu każdy reportaż o Czarnobylu. Później trochę “iskra przygasła”, ale na nowo odżyła przy serialu. :D
Co do języka – uważam to za dobry kompromis, bo jakby Ci aktorzy zaczęli kaleczyć rosyjski… ;)
>Należę do tego pokolenia, które miało „przyjemność” raczyć się płynem Lugola<
Niemożliwe. Kobiety tak długo nie żyją :D Sorry, musiałem :D
W sumie jakby nie patrzeć, to konie z mojego rocznika już dawno nie żyją. ;) :P