II Wojna Światowa i historia dwóch kobiet – Słowik Kristin Hannah.
Był taki czas, że książka Słowik Kristin Hannah, amerykańskiej pisarki, która ukończyła wydział prawa w Waszyngtonie, „zalewała” wszystkie możliwe media społecznościowe. Dlatego też mimo fantastycznych ocen oraz wszelkich możliwych „ochów i achów” jakoś „omijałam ją szerokim łukiem”. Do czasu, gdy Sonia z bloga Sonia czyta poleciła mi ją osobiście. Zapisałam sobie tytuł „na później”. No i tak widać, trochę mi zeszło. ;)
Carriveau i Paryż.
Vianne Mauriac została sama ze swoją córeczką Sophie po tym, jak jej mąż wraz z innymi mężczyznami został powołany i musiał wyruszyć na wojnę. Kobieta nie ma jednak czasu na użalanie się nad sobą, bo została jedynym żywicielem rodziny. Do domu wraca również jej zbuntowana młodsza o dziesięć lat siostra Isabelle, a po kapitulacji Francji zostaje również dokwaterowany żołnierz Wehrmachtu. Robi się gorąco, szczególnie iż Isabelle postanawia całą sobą manifestować niezadowolenie z zaistniałej sytuacji i w tajemnicy wstępuje do ruchu oporu, nie zważając na niebezpieczeństwo, jakie ściąga na głowę Vianne i jej córki Sophie.
„Na szczęście” Isabelle ze swoimi poglądami i temperamentem opuszcza siostrę i wyjeżdża do ojca do Paryża, by tam kontynuować swą walkę, poznać smak miłości oraz przekonać się jak naprawdę wygląda wojna.
Dwie kobiety i dwa oblicza walki.
Zawsze jak czytam tego typu historie, to czuję jak ściska mnie w żołądku, a do oczu cisną się łzy. Do tego próbuję sobie wyobrazić, jak ja zachowałabym się w danej sytuacji. Czy miałabym na tyle odwagi, żeby się przeciwstawić? A może po prostu pozostałabym bierna i czekałabym na dalszy rozwój wydarzeń.
Nie inaczej było w tym przypadku. Śledziłam losy dwóch sióstr o odrębnym temperamencie i odrębnym podejściu „do tematu”. Obie bowiem podjęły walkę z okupantem na swój sposób.
Isabelle heroicznie, zgodnie ze swym animuszem wstąpiła do ruchu oporu, gdzie musiała podejmować ogromne ryzyko nie tylko z przerzutem informacji czy dokumentów, ale także ludzi. Jej życie codziennie „wisiało na włosku”, a od tego, jak „zagrała” w danym momencie swoją rolę, zależało życie jej współtowarzyszy. Warto też zwrócić uwagę, iż jej postać została zainspirowana życiorysem Andrée de Jongh, belgijskiej bojowniczki, która pomogła w utworzeniu pierwszej trasy przerzutowej dla aliantów uciekających z Francji. Dzięki temu miałam okazję poznać kolejną odważną kobietę, której historia została zepchnięta gdzieś na margines i po prostu zapomniana.
„Domowy” aspekt wojny.
Spoglądając zaś na Vianne przez pryzmat zaangażowania i temperamentu Isabelle, można odnieść wrażenie, iż pozostała ona osobą bierną, która po prostu poddała się okupantowi. Nic bardziej mylnego. Jej codzienna walka z poniżeniem przez Niemców, głodem i zimnem również nie należała do najłatwiejszych. Do tego decyzje, które musiała podejmować, często powodowały ból i rozgoryczenie. Czy wydać przyjaciółkę i wpisać ją na żydowską listę, jednocześnie chroniąc swoją rodzinę? Czy wziąć pod dach jej maleńkie dziecko i „zarejestrować” jako swoje i narazić gestapo? Czy „oddać” się gestapowcowi i ocalić życie?
Różne oblicza miłości.
Nie mogę zapomnieć jeszcze o jednym ważnym aspekcie tej książki, a mianowicie miłości. Miłości, która mimo wojny trwa i daje nadzieję. Różne jej rodzaje (miłość siostrzana, ojcowska, zakazana, pierwsza) zaś ukazują, jak niezwykłe jest to uczucie i jak wiele potrafi zmienić.
Podsumowując. Słowik Kristin Hannah to niełatwa, ale bardzo piękna i poruszająca historia z okresu II Wojny Światowej o rodzinie, odwadze i poświęceniu, której nie da się zapomnieć. Polecam gorąco!
P.S. Lepiej nie czytajcie książki w miejscu publicznym lub jeżeli macie taką ochotę, to lepiej uzbrójcie się w wielkie przeciwsłoneczne okulary.
Oj to prawda, swego czasu Słowik był wszędzie i każdy tę powieść czytał. Mnie ona nie dopadła, ale gdzieś z tyłu głowy mam, że chcę po tę powieść sięgnąć. Mało sięgam po tematykę z okresu wojennego, ale pomału to zmieniam :>
U mnie ostatnio jakoś się tej tematyki namnożyło. Po Słowika zaś jak będziesz miała okazję to sięgnij, bo warto.
Bardzo się cieszę, że książka trafiła w Twój gust! Wylałam przy niej potoki łez, także masz rację z tymi okularami :) Dodałabym jeszcze do tego paczkę chusteczek pod ręką :)
Powiedz mi proszę, czy jeśli podobał mi się “Słowik” to jest szansa, że spodobają mi się również książki N.Haratischwili? Czy to nie ma za bardzo związku?
Buźka! :)
Potoki łez to mało. Końcówka totalnie mnie rozstroiła.
A co N.Haratischwili spodoba Ci się. Choć to trochę inna “para kaloszy”, ale autorka pisze obłędnie, a jej spojrzenie na konflikt Rosja – Gruzja/Czeczenia jest po prostu niesamowite. :)
Właśnie w tym czasie, gdy “Słowik” był tak popularny w mediach społecznościowych, to zapisałem sobie tę książkę na później i to “później” wciąż trwa ;) Ale pewnie ostatecznie kiedyś przyjdzie dobry moment, by ją przeczytać, bo i ja lubię taką tematykę.
U mnie to zapisywanie “na później” powoli przybiera formę “kilometrowej listy”. ;)
Jak już uda Ci się, to konkretne “później”, to będziesz usatysfakcjonowany. :)