Wunderowo i magicznie – Wundermistrz. Powołanie Morrigan Crow Jessica Townsend.
Pod koniec zeszłego roku dostałam List od Towarzystwa Wunderowego i muszę przyznać, że ta nieoczekiwana przesyłka była początkiem fantastycznej i nieco magicznej przygody. Więc, gdy tylko dotarła do mnie wiadomość, że Morrigan oraz jej uroczy rudy opiekun powracają, od razu pojawiła się u mnie ekscytacja i uśmiech na twarzy i już tu nadmienię, iż książkę Wundermistrz. Powołanie Morrigan Crow „wchłonęłam” w jedno popołudnie i wieczór. :D
Nowy dom Morrigan.
Morrigan jest najszczęśliwszą jednostką na świecie. ;) Została dumną członkinią Towarzystwa Wunderowego i wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Hawthornem właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w akademii. Niestety początkowy entuzjazm dość szybko zostaje zastąpiony przez brutalną szkolną rzeczywistość. Grupa, jak i nauczyciele mają problem z zaakceptowaniem tego, iż jest Wundermistrzem. No i jeszcze, ktoś wyraźnie próbuje dokonać rozłamu w nowo utworzonej jednostce i odstawić Morrigan na „boczne tory”. Jakby tego było mało, w Nevermoorze zaczynają znikać Członkowie Towarzystwa, a jej opiekun Jupiter ma przez to pełne ręce roboty.
Wunderowo mi. :D
Gdy zasiadłam do czytania tego tomu, mimo całego podekscytowania miałam pewne obawy. Wszystko przez znaną i często „pielęgnowaną” przez autorów klątwę drugiego tomu. ;)
Na szczęście już po pierwszych stronach wiedziałam, że jest dobrze, a historia po prostu mnie porwała. Tak, autorka wykonała doskonałą robotę bawiąc się fabułą i akcją. Akcją, która przyspieszała w odpowiednich momentach, niespodziewanie „zawracała”, zapierała dech, ociekała magią i co rusz „wrzucała na ruszt” nową dawkę tajemnic.
Morrigan, Hawthorn i Jupiter.
Do tego bohaterowie to istny crème de la crème całej historii. Są fenomenalnie i niezwykle ciekawie wykreowani. Mają swoje charaktery, zdolności i słabości, które wynikają często bezpośrednio z życiowych doświadczeń.
Więc jak spojrzycie na Morrigan, zobaczycie nad wiek dojrzałą dwunastolatkę, która wciąż szuka akceptacji, miłości i przyjaciół. Jest trochę wycofana, ale daje sobie szansę i mimo wszystkich sytuacji jest bardzo otwarta i wręcz powiedziałabym, że nawet ufna. Jej najlepszy przyjaciel Hawthorn jest niesamowitym ładunkiem pozytywnych emocji. Cieszy się życiem i zaraża wszystkich dookoła swoim podejściem, a do tego ma niesamowicie mocne poczucie ludzkiej niesprawiedliwości. Nie boi się, że przez swoje decyzje zostanie wykluczony z grupy. Ma zasady i się ich trzyma. No i jeszcze może zdanie o szalonym Jupiterze. Opiekun Morrigan może wydawać się lekko zakręconym, ale jak przyjrzeć się jego decyzjom, to widać, iż „tam pod kopułą” przed podjęciem akcji jest wszystko dobrze przemyślane.
Żeby nie przedłużać, bo mogłabym tak pisać o tych superlatywach jeszcze długo. Więc tylko krótko podsumuję. ;)
Wundermistrz. Powołanie Morrigan Crow Jessica Townsend jest po prostu fantastyczna, pełna magii oraz ciepła. Do tego czyta się ją po prostu lekko i przyjemnie. Koniecznie sięgnijcie po książkę i nie zważajcie na ilość świeczek na Waszym urodzinowym torcie, bo ta historia jest tego warta. :D
2 komentarze
Marta
28 kwietnia 2019 at 18:55No proszę, a ja sądziłam, że to taki przeciętniaczek – pierwszy tom oczarował, a kolejne będą na tą samą modłę, a tu taka niespodzianka! Wpisuję na listę do przeczytania! ;)
Sylwka
29 kwietnia 2019 at 18:13Nie oceniaj książki po…. ;)
I przeczytaj koniecznie tom drugi, bo jest fantastyczny.
Tylko mam jedną złą wiadomość – kolejna odsłona cyklu dopiero w przyszłym roku. ;)