Pierwsze spotkanie z Joona Linna – Łazarz Larsa Keplera.
Ostatnio rozglądam się trochę w poszukiwaniu nowych kryminalnych serii, bo Jo Nesbo i Harlan Coben powoli mi się „kończą”. ;) No i tak jakoś akurat na czasie przyszła do mnie propozycja przeczytania książki pod tytułem Łazarz Larsa Keplera. Czyli siódmej odsłony serii Joona Linna spod pióra pary znanych szwedzkich pisarzy: Alexandra Ahndoril i Alexandry Coelho Ahndoril. Postanowiłam spróbować.
Zmartwychwstanie zwane inaczej koszmarem.
Policjanci Karen i Mats jadą na wezwanie do jednego z wieżowców Oslo, by zbadać sprawę wydobywającego się odoru z jednego apartamentu. Na miejscu odnajdują martwego mężczyznę, ale cała sprawa zaczyna „śmierdzieć” jeszcze bardziej po dokonaniu makabrycznego odkrycia. Wszystko bowiem wskazuje na to, że mężczyzna był hieną cmentarną i profanatorem zwłok, o czym świadczy to, co zostało odkryte w znajdującej się w mieszkaniu zamrażarce.
Kilka dni po tragicznym znalezisku do Joony Linny zgłasza się niemiecka policja, prosząc o pomoc w śledztwie. Śledztwie, które swym schematem zaczyna niebezpiecznie przypominać sprawę jednego z większych koszmarów, jakie przeżył komisarz. Czy to możliwe, że Jurek Walter, który uwielbiał znęcać się nad swoimi ofiarami, nadal żyje? A może po prostu znalazł godnego naśladowcę?
Mrocznie i krwisto.
Powiem Wam, że jest „grubo”. Wszystko przez to, że opisy tego, co się działo w książce, były tak dosadne, że niejednokrotnie odczuwałam ciary, które przechodziły mi po plecach. Miałam również wrażenie, że gdzieś tam pod skórą odczuwam również strach głównego bohatera i podobnie jak on chcę znaleźć się jak najdalej od Jurka Waltera.
Tę całą psychozę wytworzoną wokół postaci psychopatycznego Jurka podsyca niesamowicie dynamiczna akcja. Akcja, która zmuszała mnie do szybkiego kojarzenia faktów i pozostania w ciągłym stanie gotowości do kolejnego szalonego zwrotu, który mieszał w głowie i rozsypywał w proch całą przygotowaną wcześniej przeze mnie teorię.
Podsumowując. Łazarz Larsa Keplera to niesamowicie mroczny i brutalny thriller tylko dla czytelników o mocnych nerwach. Jeżeli poszukujecie właśnie tego typu wrażeń, to nie będziecie zawiedzeni. I mogę Was zapewnić, że znajomość poprzednich książek serii nie jest niezbędna do sięgnięcia po siódmą odsłonę cyklu z Joona Linna, bo mimo wielu emocji byłam w stanie dokładnie dopowiedzieć sobie, co działo się „w poprzednich odcinkach” i doskonale znalazłam się w panującej w książce sytuacji.
Zawsze, ale to zawsze jak wpadam do Ciebie na bloga, to mnóstwo książek ląduje na liście „must read” :D Tak jest i tym razem. Z tym że pewnie zacznę od początku serii :) albo i nie… nie wiem :D Jestem ciekawa, jak są napisane poprzednie thrillery. Jeśli tak samo dobrze, jak „Łazarz” to zdecydowanie warto. Uwielbiam mocne opisy, więc jest szansa, że mi podejdzie ;)
Ja już mam w planie, że zacznę od początku. Szczególnie interesują mnie narodziny konfliktu z Walterem. :)
Wciągam na listę ^^ Trzymałam wczoraj tę książkę w ręku będąc w księgarni i się zainteresowałam. Co prawda chyba sobie zacznę czytać chronologicznie, bo tak lubię chyba jednak bardziej, ale na pewno się Keplerem zainteresuję. Swoją drogą, to pseudonim pary piszącej te thrillery.
Ciekawe, jak mi podejdzie tom pierwszy:)
Ja też mam w planie zrobić „odwrót” i przeczytać pierwszych sześć. Jestem ciekawa jak mi „podejdą”.
I tak, to pseudonim „znanych szwedzkich pisarzy: Alexandra Ahndoril i Alexandry Coelho Ahndoril”. :D