Uniwersum Metro 2035 i postapokaliptyczny Kijów – Czerwony Wariant Siergieja Niedorub.
Mało ostatnio u mnie chodzenia po tunelach metra, ale też i częstotliwość pojawiania się na rynku książek spod znaku Uniwersum Metro 2033 znacznie spadła. Może tematyka już się nieco „przejadła” albo „szkatułka z pomysłami” na akcję toczącą się w roku 2033 po prostu wyczerpała. ;) Dlatego też powstał nowy projekt Uniwersum Metro 2035, który nie ogranicza już swojej akcji do 2033 roku i pozwala na nieco większe i „brutalniejsze” pole do popisu autorom. No i właśnie w tej „nowej” konwencji powstał Czerwony Wariant Siergieja Niedoruba.
Nieznany człowiek w zniszczonym skafandrze.
Podczas wypadu na powierzchnię oddział Ptaków, stalkerów współpracujących z Datapolis — stolicą Krzyża — odnajduje nieprzytomnego człowieka. Nikt nie wie, kim jest jegomość w zniszczonym skafandrze ochronnym, a także skąd wziął się na powierzchni. Jedyną osobą, która „reaguje” na mężczyznę jest Elza — zamknięta w sobie młoda kobieta z psychiką dziecka. Włodarz Datapolis chcąc rozwiązać problem, wpada na pomysł, by sprowadzić do dziewczyny dziecięcego nauczyciela Jona. Temu niestety nie udało się namówić dziewczyny do rozmowy, dlatego też podejmuje się zadania przeprowadzenia jej do jedynego znanego specjalisty, który żyje na drugim końcu kijowskiego metra.
Kim jest tajemniczy mężczyzna? Dlaczego ktoś próbuje zabić Elzę i Jona w drodze do lekarza i o co chodzi z tą tajemnicą „czerwonej linii”?
Z punktu A do punktu B.
Spoglądając na zarys fabuły, można pokusić się o sformułowanie, że książka Sergieja Niedoruba jest kolejnym „odgrzewaniem kotleta”. Bohaterowie (ona i on) przemierzają tunele metra z punktu A do B, przechodzą przez kolejne punkty kontrolne i stacje. Ot, cała filozofia. ;)
W tej całej znanej otoczce jest jednak coś, co przyciąga, a przygody dwójki bohaterów, którzy są mocno nieszablonowi i częste zwroty akcji powodują, że ma się poczucie czegoś innego. Czegoś nowego. Duża w tym zasługa oczywiście historii, kryjącej się za nią tajemnicy i niezwykle dusznego, wręcz mrocznego klimatu kijowskiego metra.
Stalkerzy na marginesie społeczeństwa.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jedna rzecz, która mocno odróżnia Czerwony wariant od książek z Uniwersum. Stalkerzy po raz pierwszy zostali sprowadzeni „na margines” społeczeństwa. Nie są ważnymi, szanowanymi personami, a chłopcy nie marzą po nocach, by w przyszłości wstąpić w ich szeregi. Tu ludzie omijają ich szerokim łukiem, traktują z pogardą i odsuwają się na ich widok, jakby byli trędowaci. Bardzo spodobała mi się ta odważna zmiana perspektywy.
„Biegiem” przez metro.
Fabuła fajna, intryga wyśmienita, tylko niestety wszystko to odbywało się w tempie szybkiej przebieżki. Jesteśmy tu, już pędzimy do kolejnej stacji — co z tego, że to miejsce, o którym Jon mówi, że jest bardzo niebezpieczne. Autor nie skupia się nad tym, co było niebezpieczne, nie przedstawia życia na poszczególnych stacjach. „Hop siup dwa strzały” i po prostu przechodzimy.
Podsumowując. Mimo tego całego pędzenia Czerwony wariant Sergieja Niedoruba to dobra i bardzo ciekawa propozycja z nieprzeciętnym pomysłem i bardzo fajnie poprowadzoną fabułą. Do tego książkę czyta się wyjątkowo szybko, bo napisana jest lekkim i przyjaznym językiem. Polecam szczególnie fanom gatunku.
To masz stanowczo lepsze zdanie niż ja :o Pomysł był spoko, wykonanie słabsze, a tempo akcji dobijające.
Zobaczymy, co pojawi się kolejne w cyklu :D
Tempo wręcz zabijało. ;)
Kolejne wydaje mi się, że pójdzie UM2033 i trzecia, a zarazem ostatnia odsłona Wrocławia – Roberta J. Szmidta.
Cieszę się, że i Tobie przypadł do gustu “Czerwony wariant” ^_^
Jestem strasznie ciekawa, jakiż to kolejny tytuł w Uniwersum pojawi się na naszym rynku i czy uda się mu czymkolwiek nas jeszcze zaskoczyć ^_^
Właśnie ten punkt “czy uda się czymkolwiek nas jeszcze zaskoczyć” wydaje mi się kluczowy. Patrząc po książkach Uniwersum, zaczyna być już tam “gęsto” i ciężko o powiem świeżości. ;) Pewnie dlatego też wydawnictwo w kwestii wydawania kolejnych pozycji rodem z Metro po prostu przystopowało.
Czytałam dwie oryginalne części i chyba też dwie powieści Diakowa i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o uniwersum metro. Lubię tę atmosferę i w sumie chętnie wróciłabym do innych lektur, ale nie mam pojęcia od czego zacząć. “Czerwony wariant” jakoś mnie na razie nie przekonał.
Polecam Ci mocno rodzime “Otchań” i “Wieżę”Robert J. Szmidta. Uważam te pozycje za jedne z lepszych w tym Uniwersum.
Popieram! :) A co do “Czerwonego wariantu” – jakoś mi umknęło wcześniej, że to już nie UM2033, a 2035! Może w końcu wrócę do klimatów metra, trochę mi ich brakuje…
W sumie ja nie odczułam, że to UM2035, które ponoć miało być z kategorii 18+.
Ot Metro, tylko kilka lat po…