Komuniści i Anioły, czyli spotkanie z Niną po raz trzeci – Tajemnica Godziny Trzynastej Anny Kańtoch.
Macie na liście takie książki lub serie, których czytanie powoduje przyspieszenie oddechu i uśmiech na twarzy? U mnie taką reakcję w ostatnim czasie zapewnia seria Tajemnica diabelskiego kręgu Anny Kańtoch. Seria, która wciągnęła mnie swoim nieszablonowym pomysłem, bohaterami i od pierwszej strony zapewnia wręcz teleportację na miejsce wydarzeń. Czy trzecia odsłona cyklu z Niną pod tytułem Tajemnica Godziny Trzynastej również zapewni mi podobne emocje?
Zimna pobudka.
Zdezorientowana Nina budzi się na podłodze pałacyku, który stoi przy rynku niewielkiego miasta. Nie pamięta, jak się tu znalazła i dlaczego jest ubrana w elegancką, staroświecką sukienkę z gorsetem. Żeby nie zamarznąć, postanawia opuścić pałacyk i poszukać czegoś do ubrania i jedzenia. Wszystko wskazuje na to, że miasto zostało opuszczone przez mieszkańców i teraz hula tu tylko wiatr ze śniegiem. Gdzie podziali się mieszkańcy miasteczka i jej przyjaciele, którzy przyjechali spędzić tu ferie i pracować nad swoimi umiejętnościami zwalczania anielskiej magii?
Przeszłość i teraźniejszość.
Po raz kolejny całkowicie zatraciłam się w historii. Historii, którą tym razem autorka postanowiła poprowadzić w dwóch perspektywach czasu. Teraźniejszości oraz całkiem nieodległej przeszłości.
Te dwie perspektywy bardzo fajnie ze sobą współgrały w odniesieniu do utraty wspomnień Niny. Dzięki chwilowym „przeskokom w przeszłość” mogliśmy dowiedzieć się nad czym „pracowała” czwórka uzdolnionych nastolatków i gdzieś tam doszukiwać się zaistniałej właśnie sytuacji.
No i oczywiście nie mogę zapomnieć o otoczeniu, które genialnie dopełnia całą historię i zagadkę. Tak, autorka wie, jak „grać” krajobrazem i miejscem, by budować jeszcze większe napięcie i stworzyć aurę tajemniczości oraz niepowtarzalny klimat.
Czwórka.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to „na placu boju” pozostała wielka czwórka – Nina, Jacek, Tamara oraz Hubert. Widać wyraźnie, że od pierwszego spotkania bohaterowie wyraźnie dojrzeli, a także że wiążące ich więzi powoli zaczynają słabnąć. Nie zmienia to faktu, że nadal są dla siebie ważni, choć momentami można odnieść wrażenie, że ich toki myślenia powoli się rozchodzą.
No i może na tym zakończę, bo nie chciałabym Wam zdradzać więcej szczegółów i zepsuć przyjemność spotkania z Niną i jej paczką przyjaciół. :) Nadmienię zaś tylko, że Tajemnica Godziny Trzynastej Anny Kańtoch to było dokładnie to, czego oczekiwałam i już nie mogę doczekać kontynuacji.
Dopisuję ten cykl do mojej listy w , której jest też Marta Kisiel , pozdrawiam serdecznie
Koniecznie, bo mimo iż jest to książka młodzieżowa, to warto się nad nią pochylić i przeczytać. :D
Ja też bardzo lubię te serię, choć ten tom ma niestety niezbyt logiczny pomysł na intrygę.
Dla mnie było to dość mocno logiczne, choć może niektórym “przeskoki” nie pomagały. ;)
Dla mnie też było logiczne (pamiętajmy, że nadal rozmawiamy o książce pełnej aniołów, demonów i komunistów :)) – lubię motywy “podróży w czasie”, a tutaj przeskoki bardzo ładnie się splatały :)
Cieszę się, ze Ci się podobało. Tu z kolei ja trochę się czuję winna, z moimi zachwytami serią :D
No powiedz mi, że demony, anioły i komuniści nie są logiczni. ;) :P
Winna czuć się nie musisz, bo zachwyty były uzasadnione. :D
Także bardzo lubię serię o Ninie, ma świetny klimat. I czekam niecierpliwie na kontynuację :)
Najgorsze jest to, że na horyzoncie nie widać nawet nutki zapowiedzi… ;)