• Home
  • Inne
  • Zrobiłbym coś złego Michał Jan Chmielewski

Zrobiłbym coś złego Michał Jan Chmielewski

Zrobiłbym coś złego Michał Jan ChmielewskiCzterech nastolatków i dojrzewania – Zrobiłbym coś złego Michała Jana Chmielewskiego.

Po książkę  Zrobiłbym coś złego Michała Jana Chmielewskiego, „dziecka lat dziewięćdziesiątych”, które pisało teksty do kilku gazet i internetowych zinów, sięgnęłam za namową Michała z bloga oczytany.eu. Do tego bardzo zaintrygował mnie tytuł oraz zapowiadany klimat cudownych lat 90-tych.

Czterej przyjaciele z podwórka.

Właśnie rozpoczęły się wakacje. Czwórka chłopaków z małej mieściny na północy Polski, która do grona „aniołków” raczej nie należy, zamierza spędzić je spędzić na klasycznych młodzieńczych wygłupach, włóczęgach i innych codziennych wygłupach. Wszystko idzie „zgodnie z planem”, ale wydarzenia, które miały miejsce pod same koniec wakacji zmieniają wszystko. Rykun, Malina, Chyra i Rudy przekraczają bowiem pewną granicę, po której niewinne lata dzieciństwa ulatniają się z prędkością świata, a gorzki smak konsekwencji podjętych przez nich działań zrywa ich silną więź, kończąc na zawsze młodzieńczą przyjaźń.

Słodkie lata 90-te.

Zrobiłbym coś złego Michał Jan ChmielewskiOd pierwszego pacnięcia w czytnik poczułam klimat lat 90-tych i zaczęłam chłonąć historię jak gąbka. Bo ja też byłam trochę takim niepokornym dzieciakiem, który rozdzierał spodnie na płotach i wyjadał truskawki na pobliskich ogródkach działkowych. W końcu jak spędza się wakacje głównie przed blokiem, to do głowy przychodzą różne, czasem bardzo dziwne i do tego szalone pomysły.

I właśnie tak podążając za chłopcami, przyglądając się temu jak cieszą się z uroków życia starałam się mieć cały czas w głowie zdanie otwierające tę książkę. Małymi kroczkami zbliżałam się do punktu kulminacyjnego, czując lekki dreszczyk emocji i w końcu, jak już prawie sama „dostałam zadyszki i oblałam się potem” – wielkie zaskoczenie. Zaskoczenie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Język i zakończenie.

Książka napisana jest bardzo prostym, niestroniącym od wulgaryzmów językiem. Nie ma w niej żadnych upiększeń, cukierkowych sytuacji. Jest „prosto z mostu i na temat”. Czyli w skrócie jak jest bójka, to i oko jest podbite, a i krew się czasem poleje. Osiedlowy rozrabiaka zaś nie zmienia się gwałtownie pod wpływem nagłego przypływu miłosierdzia, tylko daje od razu w mordę i dwa razy o drogę nie pyta.

Podsumowując. Zrobiłbym coś złego Michała Jana Chmielewskiego to bardzo dobra i klimatyczna lektura, która na pewno przypadnie do gustu tym, którzy swoje dzieciństwo spędzili wśród osiedlowych trzepaków i „oparów Czarnobyla”. Natchnie nostalgią i da wiele do myślenia nad konsekwencjami młodzieńczych występków.

Wiecie, zrobiłbym coś złego…
O książce możecie również przeczytać na blogu:
Oczytany.eu;

10 komentarzy

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę