Recenzja nigdy nienapisanych książek czyli Doskonała próżnia Stanisław Lema.
Niestety moje postanowienie o „odświeżaniu Stanisława Lema” nie idzie tak pięknie, jak to sobie początkowo zaplanowałam. W ciągu trzech lat udało mi się sięgnąć po zaledwie sześć tytułów (Dzienniki gwiazdowe nie zostały zrecenzowane na blogu). Jak tak dalej pójdzie, to zakończę tę całą zabawę na emeryturze. ;) Koniec jednak marudzenia, czas sprawdzić co zaoferuje nam Doskonała próżnia, którą miałam okazję przeczytać w swoim życiu po raz pierwszy.
Zbiór recenzji…
Chyba tylko Stanisław Lem mógł wpaść na tak genialny pomysł, by zmieścić swoje głębokie przemyślenia pod przykrywką recenzji nieistniejących książek. W zbiorku możemy przeczytać następujące eseje. :D
- Stanisław Lem: Doskonała próżnia
- Marcel Coscat: Les Robinsonades
- Patrick Hannahan: Gigamesh
- Simon Merril: Sexplosion
- Alfred Zellermann: Gruppeafuhrer Louis XVI
- Solange Marriot: Rien du tout, ou la consequence
- Joachim Fersengeld: Perycalypsis
- Gian Carlo Spallanzani: Idiota
- Do yourself a book
- Kuno Mlatje: Odys z Itaki
- Raymond Seurat: Toi
- Alistar Waynewright: Being Inc.
- Wilhelm Klopper: Die Kultur als Fehler
- Cezar Kouska: De Impossibilitate Vitae; De Impossibilitate Prognoscendi
- Arthur Dobb: Non serviam
- Alfred Testa: Nowa Kosmogoriia
To było 200 stron czystej literackiej rozpusty sięgającej swymi mackami w każdy zakątek ludzkiego życia oraz kultury. Począwszy od Les Robinsonades, która jest doskonałą parodią współczesnych dzieł literackich oraz Gigamesh’a, który obnaża absurdalne eksperymenty literackie po Sexplosion, które składa ukłon sprawom płci, by z całą mocą wkroczyć na tereny filozoficzne (Rien du tout, ou la conséquence), a zakończyć z przytupem rozważaniami na temat nauk ścisłych, kosmogonii czy praw rządzących światem i wszechświatem.
Podsumowując. Doskonała próżnia Stanisława Lema to nie jest łatwa pozycja. Wiele razy musiałam wrócić lub na chwilę odłożyć książkę, żeby przemyśleć, a wręcz nawet przetrawić to, co autor chciał przekazać. Jednak dokładnie tego się spodziewałam i jestem po raz kolejny zachwycona kunsztem, pomysłem i stylem autora. Polecam gorąco!
Ja dopiero zaczynam przygodę z Lemem od 3 lat xd i też ją skończę stojąc nad grobem chyba :o w każdym razie ta książka wydaje się genialna a u autora to chyba normalne, ze coś wydaje się lekkie i zabawne a w gruncie rzeczy wcale nie jest
To będziemy sobie pisać za jakieś 50 lat… ;)
Pamiętasz jak w 2018 wspominałaś “Doskonałą próżnię”. No to właśnie ją przeczytałam. :D
Ech, ja nie wiem, kiedy Lem w końcu do mnie trafi… od kiedy w 2016 roku przeczytałam “Solaris” nie potrafię po nic innego od niego się zabrać.
“Solaris” jak na rozpoczęcie przygody z Lemem nie jest najszczęśliwszym wyborem. ;)
Ale mi się w sumie ta książka podobała :) Tylko… czasu brak, na półce nie mam i jakoś tak mi nie wychodzi.
To zawsze możesz dołączyć do klubu czytających emerytów. ;) Za 50-60 lat będziemy “nadrabiać”. ;) :P
O, to zdecydowanie nie była łatwa lektura. Wymagała skupienia, momentami bardzo dużego. Ale jednocześnie popis literackiej erudycji i wyobraźni. Aż szkoda, że niektóre z tych książek nie powstały naprawdę.
Też tak pomyślała, że jakby te książki powstały naprawdę, to byłyby fenomenalne. Choć może ja wobec Lema to jestem nieobiektywna. ;)
Moja droga, a od czego jest emerytura, jak nie od tego, by książkowe zaległości nadrabiać?;P
Swoją drogą wstyd przyznać, ale oprócz “Bajek robotów” nic Lema nie czytałam i jakoś nigdy nie czułam potrzeby temu zaradzić. Może właśnie eseje będą dobrym punktem wyjścia, hmmmm.
Ja się niestety obawiam, że My to już emerytury nie doczekamy. ;) Albo będziemy przechodzić na nią w wieku 90 lat z alzheimerem. ;)