Tam, gdzie martwa jest ziemia czyli Krew i stal Jacka Łukawskiego.
Przez Łukasza z bloga Świat fantasty książka Jacka Łukawskiego pod tytułem Krew i stal chodziła za mną już od dłuższego czasu. Możecie mi wierzyć, ten to dopiero potrafi być przekonujący, szczególnie jeżeli chodzi o książki, których klimacik jest bliski mojemu sercu. ;) Nie chciałam jednak pakować się w kolejną serię przed jej zakończeniem. Ilość napoczętych bowiem cykli w moim wykonaniu powoli zaczyna wołać o pomstę… Jeszcze trochę i przestanę je ogarniać. Jednak promocje czasem są aż nadto okrutne i stało się. ;)
Minęło 150 lat.
Oddział dzielnych wojów pod przywództwem zaprawionego w bojach oficera Dartora, na czele z tajemniczym przewodnikiem drużynnikiem Arthornem wyrusza w misję. Jej celem jest przeprawienie się przez nieprzyjazne ziemie i dotarcie do starego klasztoru u podnóża Smoczych Gór. Tam znajduje się coś, co może ocalić królestwo. Czy jest to jedyny i prawdziwy cel misji? Co ukrywa królewski przewodnik Arthorn?
Mitologia słowiańska to jest to, co tygryski… ;)
Książka rozpoczyna się dość sztampowo. Grupa wojów wyrusza w niebezpieczną misję w poszukiwaniu jakiegoś tajemniczego przedmiotu, który dzięki swojej mocy może ocalić królestwo. Takie swoiste „idziemy, gadamy, nic się nie dzieje”. ;) No dobra może nie do końca. Gdzieś od czasu do czasu pojawia się jakaś nocnica czy inne wiła urozmaicając nam spacer do klasztoru.
No i tam to dopiero zaczęła się impreza. Potyczki, intrygi, zdrady, a wszystko to bez taryfy ulgowej dla bohaterów. Ci, by przeżyć muszą stawić czoła nie tylko wrogim jednostkom, ale także siłom nieczystym.
Bohaterów Ci u nas dostatek.
Wątki i losy różnych bohaterów przeplatają się przez co nie można jednoznacznie wskazać, że ten bohater jest tym jedynym, szczęśliwym i wybranym. Jednak zbliżając się ku końcówce tomu pierwszego miałam wrażenie, iż namaszczenie padło na Arthorna. Występuje on przez większość książki, a jego postać jest równie tajemnicza jak misja w której przyszło nam uczestniczyć. Powoli jednak autor odkrywa karty w niewielkich retrospekcjach pozwalając nam sięgnąć trochę w jego przeszłość, a przez to jeszcze bardziej się do niego przywiązać.
Świat i język.
Muszę przyznać, iż autor stworzył niezwykle ciekawą krainę, w której magia przeplata się folklorem słowiańskim. Zrobił to również bardzo plastycznie, gdyż wkraczając na Martwe Ziemie wraz z wojami, czułam się tak, jakbym sama tam była. Do tego prowadzenie dialogów w takim „starym” języku tylko nadawało smaczku i kolorytu całej historii.
Podsumowując. Krew i stal Jacka Łukawskiego to dobry debiut, który mnie kupił. Przez okraszenie motywami czerpiącymi z mitologii słowiańskiej, rozpala i rozbudza apetyt na więcej. Do tego bohaterowie, jak i sama kraina zostały ukazane w sposób niezwykle finezyjny, a ilość intryg przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Polecam fanom fantastki wszelakiej, a szczególnie tym, którzy lubują się w powrocie do rodzimych korzeni.
Widziałem, że mnie oznaczałaś, ale niestety ostatnio mam zdecydowanie mniej czasu i jeśli jest wolna chwila, to tylko dodam recenzje i tyle mnie widzieli w internetach :)
Bardzo się cieszę, że Krew i stal przypadła Ci do gustu i czekam aż sięgniesz po drugi tom, bo trzeci już ponoć na ukończeniu :D
To masz tak samo jak ja, wpadam na chwilę, recenzja, zerknę jedna, dwie strony i już uciekam. Może w grudniu coś się zmieni. ;)
A drugi tom już niebawem. :)
Czyli Łukasz pozostanie bezpieczny :) Może i ja niedługo to nadrobię, motywujesz mnie :)
Ostatnio sporo książek w tematyce słowiańskiej pojawiło się na półkach księgarni, i choć sama jeszcze za żadną się nie wzięłam, bo muszę wyjść z fazy sandersonowskiej, bardzo mnie cieszy takie zjawisko.
Dobry debiut w polskich klimatach fantastycznych, czego chcieć więcej?:P
Wyjście z fazy sanderowskiej – to jest możliwe? ;)
No i oczywiście, że można chcieć więcej? Więcej takich debiutów. :D
Doskonale się zapowiada i skusiłem się właśnie za sprawą tego słowiańskiego folkloru, który jest obecny w tej książce.
Ostatnio ten folklor stał się dość popularny i cieszy, że to właśnie on przyciąga. :)
Mam na czytniku ale jakoś nie mogę się zmobilizować;p
Zmobilizuj się bo warto. :D