Od tego się wszystko zaczęło. Brandon Sanderson i Droga Królów.
Był rok 2014, gdy po raz pierwszy miałam okazję poznać się bliżej z Brandonem Sandersonem. Wtedy to wpadła w moje ręce Droga Królów. Mimo setki obowiązków i ogólnego braku czasu na czytanie pochłonęłam książkę (960 stron!) w niecałe trzy dni. Byłam zachwycona historią, stylem autora i chciałam więcej. :) Tom drugi Słowa Światłości pojawił się dość szybko, bo już pod koniec 2014 roku. Jednak dopiero teraz na rynku ukazać ma się długo oczekiwany trzeci tom Archiwum Burzowego Światła dlatego też postanowiłam ponownie spotkać się z bohaterami Drogi Królów, a tym samym odświeżyć sobie całą historię.
Minęło 6 lat.
Gdy król Alethkaru Kholin Gavilar dokonał swego żywota z rąk skrytobójcy. Zrozpaczony brat Kholin Dalinar (Czarny Cień) poprzysiągł zemstę na nowo odkrytym ludzie Parshendi, który przyznał się do zlecenia zabójstwa. Tak więc od sześciu lat dziesięciu arcyksiążąt Alethkaru oblega Strzaskane Równiny. Pakt Zemsty jednak już od dawna przestał być tylko narzędziem do zgładzenia Parshedih, a stał się raczej zalążkiem rywalizacji między arcyksiążętami. W dodatku Dalinar przez nawiedzające go tajemnicze wizje podczas arcyburz coraz częściej jest uważany za szaleńca. Nie pomaga w tym ochrona następcy tronu Kholina Elhokara, dawna sława i potężny oręż zwany Dawcą Przysięgi. Czy Dalinar rzeczywiście jest szaleńcem, a może za wizjami kryje się coś więcej?
Podczas gdy Dalinar walczy z Parshedi i arcyksiążętami – młody chłopak imieniem Kaladin, który miał zostać chirurgiem, trafia do wojska, gdzie zostaje wykorzystany, a następnie sprzedany z piętnem niewolnika. Teraz jako mostowy “walczy” dla jednego z arcyksiążąt. Jego przeznaczeniem jest zginąć wraz z innymi, ale czy na pewno?
Gdy panowie bawią się na wojnie młoda Davar Shallan, by uniknąć kompromitacji rodziny po śmierci ojca obmyśla ryzykowny plan. Chce zostać uczennicą oświeconej Kholin Jasnah i skraść jej przedmiot, dzięki któremu będzie mogła spłacić długi swojej rodziny. Czy Shallan uda się wkraść w łaski Jasnah i wypełnić rodzinną misję?
Szeth-syn-syn-Vallano jest kłamcą i skrytobójcą z Shinovaru. Ciążąca na nim przysięga nakazuje mu wykonywać każdy rozkaz bez zadawania pytań. Czy uda mu się od niej uwolnić, szczególnie iż z każdym morderstwem dręczy go poczucie winy?
Było ich czterech…
Każdy z czwórki bohaterów ma do odegrania niebanalną rolę i jest doskonale zarysowany pod każdym kątem – fizycznym, psychicznym, kulturowym… Wokół nich wytwarza się również małe grono bohaterów pobocznych wprowadzanych stopniowo i również niesamowicie nakreślonych. Daje nam to poczucie pewności, iż nie zatracimy się w ilości postaci i będziemy w stanie przypasować je do miejsca oraz sytuacji.
Same postacie to jednak nic w porównaniu z fantastycznie stworzonym światem, w którym każdy detal został doprowadzony do perfekcji. Plastyczne przedstawienie miejsc, fauny, flory pozwalają wtopić się w niego i odczuć samemu jakbyśmy poruszali się z Dalinarem po obozie, czy biegli z mostem wraz z Kaladinem. Jak już jesteśmy na miejscu, zaczynamy wraz z bohaterami chłonąć kulturę, religię, przedmioty służące nie tylko do walki i na własnej skórze odczuwamy arcyburze i drobinki magii, jakimi obdarzony jest ten świat. Wydawać by się mogło, iż taki natłok detali spowoduje zamęt i “miliony” opisów, ale jest wręcz przeciwnie. Wszystko jest doskonale wyważone tak by nie zanudzić czytelnika.
Akcja.
Wciąga już od pierwszej strony. Opuszczając jednego bohatera nie mogłam doczekać się, żeby śledzić jego dalsze losy. Do tego byłam bardzo podekscytowana i podchodziłam do wszystkiego emocjonalnie. Znowu chciałam krzyczeć do Dalinara czy nie widzi spisku, kibicowałam Shallan by dostała swoją szansę u Kholin Jasnah i chciałam wspierać, wręcz trzymać za rękę Kaladina, by się nie poddawał, by walczył o swoje życie.
Podsumowując. Droga Królów Brandona Sandersona to miód na moje serce, fantastyka marzenie. Wspaniały świat pełen magii, fenomenalnie wykreowani bohaterowie, którzy już od pierwszej strony zdobyli po raz kolejny moje serce oraz odrobina humoru, która tylko dodaje smaczku całej historii. Samo gorąco polecam to za mało, żeby oddać fenomen, jakim jest ta książka, którą każdy fan fantastyki powinien przeczytać. :)
Czekam, czekam, czekam na tom trzeci. A zupełnie niedawno wysłuchałem wywiadu z Sandersonem i przekonałem się, że to bardzo wyluzowany człowiek, który lubi gry komputerowe i ma bardzo przyziemne podejście do życia i dystans do swojej osoby.
Ja też już tuptam w oczekiwaniu. :D
A czytałam i oglądałam nie jeden wywiad z Sandersonem i masz rację to bardzo wyluzowany gość. :D
Tak, tak, tak! Sanderson i “Droga królów” to książka fantasy, na którą czekałam wiele lat i teraz nie wyobrażam sobie do niej nie wracać i nie zachwycać się nią ciągle na nowo:)
Jak Sanderson będzie nam tak dawkował kolejne tomy, to “Drogę królów” przeczytamy jeszcze wiele razy. ;) :D
Też przeczytałam w trzy dni, a spałam. Koleżanka Słowa światłości przeczytała w dwa dni :D
Ja się spotkałam z trzema negatywnymi opiniami o książkach Sandersona, ale zawsze o Z mgły zrodzonym. Te osoby mówiły, że bohaterowie są za prości, nie wyraziści, z jedną tylko cechą główną, że to jak młodzieżówka, że infantylne, a jedna dziewczyna twierdziła, że pisarstwo Sandersona pozostawia wiele do życzenia :) Ja sama Sandersona uwielbiam i prawdopodobnie jestem zupełnie nieobiektywna kiedy chodzi o jego książki :)
To miałam szczęście, że nie spotkałam takich osób na swojej drodze. ;) Zaś podobnie jak Ty, jeżeli chodzi o Sandersona to obiektywizm nie jest moją mocną stroną. ;)
Hehehe, fajnie się czyta kolejną-którąś-tam-już-reckę znajomej osoby wychwalającej dziełko Sandiego. Ja przeczytałem też niedawno i również mam to samo co Ty “Droga Królów Brandona Sandersona to miód na moje serce, fantastyka marzenie.”. Tyle że ja tego tak szybko nie machnąłem, co Ty nie spałaś, czy co? Nie ogarniam jak w 3 dni można, ja mimo że oczarowany czytałem to tydzień ponad. :P
Wiesz, pierwszy raz miałam książkę pożyczoną i była ona łakomym kąskiem i rzeczywiście prawie nie spałam. :D Teraz potrzebowałam trochę więcej czasu. ;)
Przyznaję szczerze, że nie spotkałam się jeszcze z negatywną opinią o książkach Sandiego (jak to słodko ująłeś ;)). No może poza jedną – “książki fantastyczne są dla ludzi niedorozwiniętych”, ale to było ogólne stwierdzenie o nasz wszystkich i chyba nie do końca tyczyło się książki. ;) :)
Hehehe, spoko, ja bym bez spania nie potrafił. Nawet jak wypiję kawę to w końcu oczy mi się i tak zaczną zamykać i będę walczył, i walczył. I za dużo na tym tracę, bo potem nawet jak się dobudzę, to i tak nie kojarzę za bardzo co ‘czytałem’ przy tej walce. To takie bez sensu. Zresztą spać trzeba, po całym dniu w pracy, na siłowni, trzeba się trochę zrelaksować przy lekturze czy tv, ale i zregenerować też. :)
Te młodzieżówki niby słabsze. No ale ja wychodzę z założenia, że jeżeli dorosłem sięga po coś takiego mając wymagania jak do bardziej dojrzałego fantasy i się zawiedzie to tak trochę nie bardzo. Ja tam się nie zawiodłem, od początku mnie urzeka i każdą książkę czyta mi się rewelacyjnie.
PS: Nie otrzymuje powiadomień do Twoich odpowiedzi. Co ja muszę zaznaczyć tutaj?
Ja przez studia funkcjonowałam z minimalną ilością spania – da się funkcjonować, ale nie polecam (również studiowania dwóch kierunków dziennie i pracowania).
Ja co do młodzieżówek to jak mi się podoba, to dlaczego nie? :D
P.S. Tam te oba pola, ale zobaczę bo może coś wtyczka do subskrypcji szaleje. ;)