„Każdy, kto poznaje ten sekret, ginie. Odważysz się?” czyli Skaza Zbigniewa Zborowskiego.
Jak to mówią „kto nie ryzykuje ten nie pije szampana”, więc odważyłam się! ;) No i żyję, ale możecie mi wierzyć, że wciąż się rozglądam się i jestem czujna (tak na wszelki wypadek). ;) Zginąć jeszcze przed premierą byłoby przecież troszkę nie na miejscu, więc wciąż z nadzieję, iż nie dopadnie mnie jednak ta przykra rzeczywistość, dlatego też przedstawiam książkę Zbigniewa Zborowskiego pod tytułem Skaza.
Przedstawiam Państwu podkomisarza Bartosza Koneckiego. Gość miał ostatnio „trochę” problemów i musiał udać się na przymusowy kilkumiesięczny urlop. Jednak już powrócił i od razu trafiła mu się dość enigmatyczna sprawa. Młoda doktorantka Zakładu Fizyki Jądrowej została w bestialski sposób zamordowana we własnym mieszkaniu. Dodatkowo wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerują, iż nie było do „klasyczne” morderstwo, lecz robota profesjonalisty. Jakby tego było mało nasz podkomisarz, ze względu na niedawne „przygody” jest na cenzurowanym i wszyscy patrzą mu na ręce. Ten jednak nie zwraca uwagi na wszystkie docinki i bez reszty angażuje się w śledztwo. Komu mogło zależeć na śmierci młodej doktorantki? Czy mimo problemów osobistych podkomisarzowi uda się rozwiązać sprawę?
Muszę przyznać, iż dawno nie wkręciłam się aż tak w żaden kryminał. Początek po prostu mnie całkowicie pochłonął i zaskoczył. Jak to u mnie często bywa, zabrałam się z książką do kąpieli. Nawet się nie spostrzegłam, gdy woda zrobiła się zimna, a mąż dobijał się do drzwi z pytaniem, czy jest ze mną wszystko w porządku. 😊
A wszystkiemu winne retrospekcje ;)
Dokładnie one. Chłonęłam śledztwo prowadzone przez podkomisarza Koneckiego i chciałam dowiedzieć się więcej. Z drugiej zaś strony chciałam przeskakiwać do wątku rodziny Kochańskich. Byłam ciekawa, w jaki sposób z obecnym śledztwem może wiązać się niewinnie wyglądająca rodzinna pamiątka. Muszę przyznać, iż autor fantastycznie połączył wątki przeszłości i teraźniejszości jednocześnie wodząc czytelnika za nos i nakierowując go na fałszywe tory.
Postać głównego bohatera Bartosza Koneckiego również bardzo na plus. Wzbudza wiele emocji. Na początku nie wiemy dokładnie co było przyczyną jego załamania nerwowego. Powoli wraz z rozwojem akcji bohater uchyla nam rąbka tajemnicy. Widać również jak jego sytuacja życiowa i samopoczucie wpływają na śledztwo. Mimo maksymalnego skupienia sam bohater ma świadomość, że coś oczywistego mu umyka.
Jedyne co mnie troszeczkę raziło podczas czytania to fakt, iż znowu dostajemy kolejnego „zdezelowanego” bohatera. Zaczyna powoli wątpić, czy da się jeszcze napisać kryminał bez bohatera po przejściach. ;)
Podsumowując. Skaza Zbigniewa Zborowskiego to świetny, pełny zwrotów akcji kryminał połączony z nietypową historią z przeszłości. W moim odczuciu warto go przeczytać, a okazja do tego już niebawem, bo 2-go sierpnia. :)
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję : Wydawnictwu Znak
OOo, jestem mocno zainteresowana. Kilka lat temu przeczytałam „Nowego drapieżnika” Zborowskiego i był naprawdę świetny, więc autor ma u mnie bardzo duży kredyt zaufania :)
To było moje pierwsze spotkanie z autorem i muszę przyznać, iż mnie „kupił”, a seria z Bartoszem Konieckim zapowiada się intrygująco. :D