Kij wam wszystkim w ryj, pora wziąć fabułę we własne ręce! – czyli Andriej Lewicki i Wstęga.
Na książkę Andriej’a Lewickiego pod tytułem Wstęga cieszyłam się jak mój pies na widok swojego ulubionego smakołyka. Wszystko oczywiście przez mojego ślubnego, który pochwycił książkę jako pierwszy, a później karmił mnie co bardziej pikantnymi szczegółami z życia Garsteczki. ;)
No i w końcu nadeszła ta chwila… :)
Paweł Nowickij vel Garsteczka budzi się po największej jak dotąd Fali w Sektorze. Okazuje się, iż resztę jego towarzyszy nie miała tyle szczęścia i już popija wódeczkę z Lucyferem. Tak, został sam jak palec w ogromnym Kompleksie tuż przy granicy Kordonu. Na szczęście Garsteczka nie jest w ciemię bity, więc jak tylko oswoił się z zaistniałą sytuacją, od razu w głowie pojawiła się myśl o łatwej forsie do zgarnięcia. Tuż koło Kompleksu leży bowiem stacja, na której w trakcie Fali powinno dojść do transakcji zakupu artefaktów. Wystarczy więc tylko wydostać się z Kompleksu, zgarnąć szmal i zwiać z Sektora. Bułeczka z masełkiem. Prawda?
Bawiłam się przednio! :) Andriej Lewicki zabrał mnie do Zony w tym najlepszym wydaniu. Były mutasy, artefakty i wszelakie zjawiska, które można doświadczyć tylko tam, po drugiej stronie Kordonu. Dorzucił do tego “wielkiego garnca” także coś od siebie. Są nowe niebezpieczne artefakty no i całkiem interesujące nowe anomalie. Jedną muszę przyznać, iż największa frajdę sprawiło mi poruszanie się po Sektorze w towarzystwie doborowego duetu Garsteczka – Chemik (głos). Dialogi dwóch panów niejednokrotnie powaliły mnie na ziemię. :) Dla mnie cud, miód i malina :D
Polecam gorąco i już cieszę się na kolejne spotkanie z Garsteczką i Chemikiem. Premiera Wojny bowiem 1 czerwca. :D
No Comment! Be the first one.