Szeptucha Katarzyny Bereniki Miszczuk – czyli słowiański folklor w akcji.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam książkę Katarzyny Bereniki Miszczuk pod tytułem Szeptucha od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Wszystko przez to, że w mniejszym (kiedyś znacznie większym) stopniu interesuję się kulturą słowiańską. No, a do tego pamiętam jak moja babcia była nazywana przez okoliczne kumy Szeptuchą, a jej „ziółkami” nie pogardził nikt w okolicy. :)
Wyobraźcie sobie zatem, że Mieszko I w 996 r. nie przyjmuje chrztu i w Polsce do dziś praktykowane są słowiańskie pradawne obrzędy. Właśnie w tak zastałej rzeczywistości poznajemy z pozoru normalną młodą dziewczynę Gosławę Brzózkę (Gosię). Ukończyła ona właśnie medycynę i wybiera się na przymusową praktykę u wiejskiej znachorki (Szeptuchy), którą odbędzie w świętokrzyskiej wsi Bieliny.
Główna bohaterka jest „zachwycona” roztaczającą się przed nią perspektywą spędzenia roku poza wielkim miastem na łonie przyrody wśród panoszących się wszędzie bakterii i kleszczy. Jakby tych problemów było mało, będzie musiała codziennie wysłuchiwać wszelakich maści zabobonów i brać udział we wszystkich tych śmiesznych uroczystościach, które tak pieczołowicie pielęgnują ludzie z wioski. To będzie ciężki rok.
Jednak sytuacja diametralnie się zmienia, gdy na jej drodze staje niezwykle przystojny Mieszko. Kim jest ten tajemniczy mężczyzna? I czy słowiańscy bogowie rzeczywiście nie istnieją?
Muszę przyznać, iż czytając Szeptuchę bawiłam się świetnie. Pomysł na mieszankę współczesności z wierzeniami ludowymi i starymi słowiańskimi bogami w tle wypadł doskonale. Dołóżcie do tego lekki język, nieprzeciętnych bohaterów (bosko przystojny, a jednocześnie niezwykle tajemniczy Mieszko i zakręcona hipochondryczka Gosława), wartką fabułę i sporą dawkę humoru, a nie będziecie wiedzieli kiedy „dopadnie was” ostatnia strona książki. :)
Podsumowując: Szeptucha Katarzyny Bereniki Miszczuk to bardzo ciekawa, podana ze smakiem i dużą szczyptą humoru powieść, którą polecam serdecznie każdemu! :)
A to nie „Szeptucha” została książką roku w kategorii fantastyka? Coś mi się kojarzy…A powiedz mi, czy w tej książce wątek romantyczny dominuje?
No patrz, po opisie byłam napalona na tę książkę, bo klimaty bardzo moje, ale mnie odstraszyły negatywne recenzje. Może jednak warto dać jej szansę :)
Jeżeli chodzi o „Szeptuchę” to uważam, że jak najbardziej. Co do „Nocy Kupały” to już mam mieszane uczucia.
Hm, to nie wiem, czy jest sens zaczynać w takim razie…
„Żercę” mam w planie przeczytać, więc zobaczę czy warto dać szansę całej historii. ;)
Pierwszy tom też nawet mi się podobał, ciekawa jestem jak spodoba Ci się druga część;) Ja do Gosi nie mogę się przyzwyczaić.
Już przeczytałam, o moich odczuciach niebawem. Choć napiszę tyle, iż nie było to to czego oczekiwałam. ;)