Cykl Szklany Tron. Szklany Tron Sarah J. Maas
Szklany Tron Sarah J. Mass od dłuższego czasu “chodził” mi po głowie. Przeczytałam kilka opinii, zarys ogólnej sytuacji i stwierdziłam – to jest coś w moim marnym guście. No ale jak to z zachwalanymi książkami w moim przypadku bywa, musiało trochę wody upłynąć i nabrać mocy urzędowej, żebym ostatecznie postanowiła zapoznać się z nową autorką i całym cyklem.
Tak więc po pojawieniu się czwartego tomu Cyklu Szklany Tron – w końcu nadeszła ta chwila. :)
Główną bohaterką cyklu, jest Celaena Sardothien – młodziutka, świetnie wyszkolona zabójczyni – podobno jedną z najlepszych. Poznajemy ją w zacnym momencie jej życia, gdy od roku pełna pasji oddaje się dożywotniej niewolniczej pracy w kopalni soli w Endovier. Można powiedzieć, że młodość ma swoje prawa i przez własną głupotę oraz nieostrożność została złapana i teraz musi odpokutować wszystkie swoje mniejsze i większe grzeszki.

Celaena
Źródło: http://taratjah.tumblr.com/
Jednak ma szansę odkupić swoje winy i powiedzmy, że będzie mogła zacząć żyć od nowa. Pierwsze jednak musi przystać na propozycję księcia Dorian’a Havilliard’a i wziąć udział w turnieju, którego celem będzie wyłonienie Królewskiego Obrońcy (czy raczej Królewskiego Zabójcy). Jeżeli wygra turniej, popracuje trzy lata to będzie wolna. Gdy zaś przegra, wróci do kopalni lub zginie (w sumie w tym przypadku też pewnym sensie odzyska wolność, ale chyba nie o to chodzi ;)).
Jak łatwo się domyślić Celaena przyjmuje propozycję księcia i tak zaczyna się “impreza” wraz ze wszystkimi uczestnikami turnieju, z których co poniektórzy giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Do tego dochodzi wątek romantyczny z księciem i przystojnym kapitanem Chaol’em Westfall’em w tle.
Mimo chęci przeczytania książki, po wszystkich tych pozytywnych komentarzach i poleceniach, ja sama nie nakręcałam jakoś specjalnie pozytywnie. Wręcz podeszłam do niej z pewnego rodzaju rezerwą i oddalałam od siebie wszelkie myśli, w których pojawiała się wizja, iż może będzie to kolejna książka, która zdobędzie moją duszę i rozpali do czerwoności moje serce.

Dorian, Celaena i Chaol
Źródło: http://taratjah.tumblr.com/
No i miałam rację. ;) Książka bowiem jest dla mnie odrobinę zaspokojona i jak na standardy z wszelakiej maści zabójcami w tle, za mało brutalna (chyba za dużo Mordimera i wszelakiej Zony – czas zaaplikować sobie jakiś odwyk ;)). Z drugiej strony ma w sobie to coś, co pcha mnie w jej stronę i powoduje, że chcę więcej.
Bo, mimo iż akcja nie jest zbyt wartka i nie trzyma przez cały czas w napięciu, to jednak przyprawia czasem o dreszcze. Do tego dochodzą dobrze “skrojeni” bohaterowie z całkiem ciekawymi charakterami i dużą dawką humoru. Jedynie wątek romantyczny jest trochę niemrawy. Na szczęście jednak nie jest on motorem napędowym akcji, dzięki czemu możemy potraktować go nieco po macoszemu i po prostu przymknąć na niego oko.
Podsumowując. Szklany tron nie skradł jeszcze mojego serca i duszy, ale jest na dobrej drodze ku temu. :)
Polecam!
6 komentarzy
Kasiek
1 sierpnia 2016 at 14:48Też wiele słyszałam o tej książce. Jak skończysz cały cykl to napisz czy warto.
Sylwka
1 sierpnia 2016 at 16:12Już mogę napisać, że warto :) Więc jak skończysz Cykl Demoniczny, to możesz śmiało zabierać się za Cykl Szklany tron. ;)
Karolina ( Mint on Mars )
1 sierpnia 2016 at 15:30Czyżby kolejna dobra książka do przeczytania na mojej liście ? :)
Sylwka
1 sierpnia 2016 at 16:13Myślę, że jest warta do umieszczenia jej na liście :)
Katrina
12 września 2017 at 11:34A ja… cóż, całym sercem nie lubię Szklanego Tronu. Ale… jak by co rozpisałam się o tym na DM, kolejny raz nie chce mi się tego powtarzać XD W każdym razie zapoznałam się z dwoma Dworami i… wypadają nieco lepiej, zwłaszcza tom pierwszy, ale… dalej daleko im do dobrej książki.
Sylwka
13 września 2017 at 08:08“Dwór…” jest dużo lepszy od “Szklanego…”. Oba za to czyta się niezwykle przyjemnie, szczególnie po jakiejś wymagającej lekturze. :)