Futu.re – Dmitry Glukhovsky.
Bo człowiek nie potrafi żyć bez sensu, bez celu.
Nawet nie wiem jak zacząć. W głowie wciąż pojawia się tysiąc myśli na minutę. Już w trakcie czytania Futu.re powtarzałam mężowi – „musisz koniecznie przeczytać, bo jest grubo”. Samo czytanie spowodowało również niebywały od jakiegoś czasu fakt – zarwania nocki. Kto czyta, ten wie – klasyczne „jeszcze jeden rozdział” po prostu mną zawładnęło. :) Dlatego nie dziwi mnie fakt, że Futu.re zostało okrzyknięte Książką Roku 2015 w kategorii science fiction.
No, ale o czym ten władca Uniwersum Metro 2033 Dmitry Glukhovsky pisze w tym całym Futu.re?
Ameryki nie odkryję, jeżeli napiszę, cała rzecz ma się o przyszłości. Nie takiej zwyczajniej przyszłości, ale tej z nieśmiertelnością w tle. Bo kto z nas nie chciałby żyć wiecznie? Kto z nas pogardziłby wieczną młodością, zdrowiem i urodą? No i właśnie w takiej iście idyllicznej przyszłości będziemy mieli okazję się za sprawą książki się znaleźć.
Jak ta nieśmiertelna przyszłość, prawie dla każdego, wygląda? Świat jest zatłoczony, zabudowany wieżowcami – miastami, które to już połknęły fragmenty dawnej architektury. Ze względu na przeludnienie i brak możliwości wyżywienia większej ilości ludności, przyrost naturalny jest ściśle kontrolowany, a posiadanie potomstwa zmusza jednego z rodziców do poddania się zabiegowi tzw. iniekcji – czyli zablokowaniu nieśmiertelności oraz zarażeniu starością. Na ten stan rzeczy oczywiście nie zgadzają się wszyscy, więc do działania zostaje powołana jednostka Nieśmiertelnych kontrolująca nielegalne narodziny.
Głównym bohaterem Futur.re jest właśnie jeden z Nieśmiertelnych – Jan Nachtigall 2T. Zwykły szeregowy, niczym niewyróżniający się gość. Wiedzie on spokojne życie w swoim kubiku 3x3m, a gdy trzeba, zakłada swą maskę Apollina, by walczyć z tymi, którzy nie przestrzegają ustanowionego prawa. Jednak jego życie odmienia się po otrzymaniu bardzo nietypowej propozycji, która ma znacząco poprawić jego status społeczny. Od tego momentu wszystko zaczyna się komplikować.
Jedno mogę powiedzieć Futu.re – miażdży tak samo jak1984 Orwella. Porusza tematy trudne, a po przeczytaniu w głowie pojawia się tysiąc pytań o sens życia, egzystencję, starość, śmierć i w końcu o samą istotę wiary. Mimo że wiele rzeczy jest mocno przerysowanych, a bohaterowie i ich ideały są skierowane tylko w jedną stronę, to nie ujmuje to refleksyjności i samej radości z czytania.
Nie będę już więcej dodawać, zaspamuję za to świetnymi cytatami, od których nie można opędzić się podczas czytania. I powiem wprost, tę książkę po prostu trzeba przeczytać! :)
Tak, motyw przewodni nie jest tematem szczególnie często popełnianym. Może też dlatego książka wzbudza tyle emocji.
Pozdrawiam :)
Czytałam – faktycznie świetna książka. Mnie urzekła szczególnie idea przewodnia książki – motyw dość niezwykły i dotąd nieczęsto poruszany w literaturze.
Pozdrawiam :)