Ponownie w wirtualnej rzeczywistości – czyli Log Horizon
Po wielkim sukcesie Sword Art Online i zwiększającej się popularności wszystkiego, co związane z wirtualną rzeczywistością pojawiło się kolejne anime Log Horizon.
Sytuacja zarysowuje się zgoła podobnie jak we wcześniejszym anime. Bohaterowie nie wiedzieć czemu trafiają do świata swojej ulubionej gry Elder Tale. Ku swemu zdumieniu są w stanie używać wszystkich mocy swojej postaci, korzystać z ekwipunku, a nawet zdobywać kolejne level-e.
Oczywiście walka w rzeczywistości okazuje się znacznie trudniejsza niż ta, którą toczyli zza ekranu monitora. Oprócz oglądania, klikania i polegania na samych liczbach tu liczy się przede wszystkim odwaga, sprawny nadgarstek oraz szybkie myślenie. Do tego większość dotychczasowych przywódców gilidii okazują się słabymi maminsynkami, których po prostu przerosła zastała rzeczywistość.
Na szczęście pojawiają się jednostki, które chcą uporządkować to, co tu zastały i nieco odmienić los wszystkich graczy. Tu właśnie mowa o Shiroe, który był kiedyś graczem – strategiem słynnego Debauchery Tea Party. Ten, mimo iż teraz jest “bezpartyjny”, wraz z grupką przyjaciół stawia sobie za cel uporządkowanie zastałego w Elder Tale chaosu i to tyle na temacie fabuły, gdyż nakreślenia tego, co działo się w większości odcinków, zajęłoby całe lata. ;)
Log Horizon i Log Horizon2 czym różnią się od Sword Art Online ?
Przede wszystkim podejściem do tematu nieśmiertelności. Gracze Log Horizon po każdej wpadce zakończonej “śmiercią” odradzają się w najbliższej katedrze bez złota i ekwipunku (jak pamiętamy ze Sword Art Online śmierć kończyła zarówno życie w grze, jak i w realnym życiu). Dar, który otrzymali, okazuje się jednak być dla nich i dla otoczenia utrapieniem. Przede wszystkim zaczynają puszczać wszelkiego rodzaju hamulce, nie ma strachu o to, co za chwilę się stanie, a co potężniejsi gracze są po prostu nie do opanowania.
Drugim ważnym elementem jest chęć wydostania się z gry/wirtualnego świata. W Sword Art Online wszystko kręciło się właśnie wokół tego tematu, tu natomiast bardziej skupiamy się na budowaniu wspólnoty i więzi. Nie zauważyłam jakoś chęci i szukania drogi powrotnej do “domu”.
Trzecią zasadniczą różnicą pomiędzy anime są postacie. Tu każda z nich pozostała w avatarze z gry. Jak ktoś grał postacią kota – to jest kotem itd. Natomiast w Sword Art Online wszyscy na początku zostali przetransferowani do czegoś na wzór swoich ciał.
Te różnice poza celem i fabułą są chyba najważniejsze.
Czy warto poświęcić czas na oglądanie? Ja uważam, że tak. Log Horizon to nieco inne podejście do tematu wirtualnego świata. Mamy jednego przewodniego bohatera, przy czym całość odpowiedzialności zostaje fajnie rozdzielona i spoczywa na barkach większej ilości postaci. Same postacie są ciekawie nakreślone, choć może kuleją troszeczkę pod względem graficznym. Akcji mamy tu pod dostatkiem, choć czasem dodatki w postaci festiwali i folwarków niepotrzebnie wszystko wydłużają.
Więc napomknę raz jeszcze – Log Horizon i Log Horizon2 to anime godne polecenia i mimo tego, że wypłynęło na fali popularności Sword Art Online nie powinno nikogo rozczarować.
Zapisz
Zapisz
No Comment! Be the first one.