Romantyk z Bielawy, zwany Reynevanem, czyli Andrzej Sapkowski i Narrenturm.
Pokuszę się o stwierdzenie, że większość z nas zna i kojarzy Andrzeja Sapkowskiego z Wiedźminem. Ja też nie ukrywam, że tego autora niejako przypisałam do Wieśka i nie spieszyłam się z poznawaniem innych jego książek. Do czasu aż nabyłam Trylogię husycką i postanowiłam sprawdzić, co w Narrenturum nawywijał ten cały Reinmar z Bielawy.
Zielarz, medyk i romantyk.
Reinmar z Bielawy, zwany Reynevanem po spełnieniu kilku upojnych nocy z małżonką rycerza Gelfrada de Stercza, musi serwować się ucieczką i tym samym rozpoczyna ciekawą podróż po ziemiach dawnego Śląska szarpanego wojną religijną z husytyzmem.
Kłopoty to jego specjalność.
Początek może nie nastroił mnie do tej powieści optymistycznie (przydługie było trochę, to nakreślenie tła ;)), ale z każdą kolejną stroną przekonywałam się do całej historii.
Oczywiście jest to zupełnie inny gatunek fantastyki od tej, jakiej miałam okazję zasmakować w Wiedźminie, ale dla mnie jako osoby, która lubi połączenie historii z fantastyką, było to coś fajnego i niejako odkrywczego. ;)
Wszystkie momenty, w których kochaś Reinmar spotyka znane postacie historyczne, uwidaczniały uśmiech na mojej twarzy. :D Sama zaś opisywana wojna husycka czy zabawy z Inkwizytorami, spowodowały, iż zapragnęłam doczytać kilka mniej bądź bardziej pikantnych szczegółów z nimi związanych.
Poza humorem, który momentami jest nawet troszeczkę rubaszny, podobało mi się to, iż w części historycznej obyło się bez „pudrowania” rzeczywistości. Wszystkie podchody między szlachcicami, gierki kleru rosnącego w siłę, tyranie chłopów przez chłopów — zostały opisane wyśmienicie.
Połączenie magii z rzeczywistością wypadło też na piątkę. Tylko ten cały Reinmar z Bielawy po prostu przyprawiał mnie o ból głowy. Może nawet nie jego głupota i buta, ale to, że chłoptaś ma zaimplementowany jakiś moduł nietykalności czy innej nieśmiertelności, który z każdej wpadki pozwala mu wyjść obronną ręką.
Na szczęście jego kompani Samson oraz Szarlej są idealną przeciwwagą dla Reynevana, więc równowaga w przyrodzie jest zachowana.
I tym optymistycznym akcentem pozwolę sobie zakończyć i jednocześnie zachęcić Was do sięgnięcia po Narrenturm Andrzeja Sapkowskiego. Gdyż to fajna fantastyczno-historyczna powieść jest. :D
* Narrenturm – obiekt w Wiedniu, dawny ośrodek odosobnienia dla osób psychicznie chorych, obecnie Muzeum Patologiczno-Anatomiczne.
Czytałem “Narrenturm” dwa razy: raz oczyma, raz uszami. I podobało mi się za każdym razem, co jest o tyle dziwne, że (a) nie ma nic wspólnego z “Wiedźminem” oraz (b) prywatnie nie znoszę (o)powieści historycznych. Sapkowski chyba po prostu umie pisać :)
Sapkowski fajnie snuje opowieść. Myślę, że jakby napisał instrukcję obsługi kosiarki, też bym ją przeczytała i powiedziała – to było fajne ;)