Cyberpunk i Rosja, czyli SybirPunk Vol.1 i Michał Gołkowski.
Nie od dziś wiadomo, iż mam słabość do pióra Michała Gołkowskiego. Lubię z autorem szwendać się po Zonie, walczyć na froncie I Wojny Światowej i uczestniczyć w programie Re-kreacja. ;) Teraz do kompletu postanowiłam dorzucić również wspólne wypicie wódeczki przy mieszance kultury rosyjskiej i cyberpunka. Czyli w końcu udało mi się znaleźć chwilę dla SybirPunk Vol.1.
Aleksander Khudovec pseudonim „Chudy” mówi dzień dobry. ;)
Witajcie w przyszłości, która owszem naszpikowana jest wszelkiej maści elektroniką, ale za to cuchnie, a unoszący się w powietrzu pył węglowy nie pozwala normalnie oddychać.
I właśnie w takiej rzeczywistości, w uroczym miasteczku Neosybirsk mieszka Chudy. Były żołnierz, a obecnie człowiek do „zadań specjalnych”, który właśnie otrzymał ciekawą ofertę od bogatego biznesmena. Ma odzyskać jego kasę od innego nadzianego oszusta, a po zakończeniu zadania sowita prowizja go nie ominie.
Chudemu na samą myśl o „ilości zer”, jakie pojawią się na jego koncie, aż oczy się zaświeciły, ale również szybko zorientował się, że odzyskanie takiej ilości forsy nie będzie łatwe, a tym bardziej bezpieczne. Dlatego postanawia zwrócić się do sprawdzonych „przyjaciół” i wyłączyć moduł zwany sumieniem.
Czy to wystarczy?
Szybko, lekko i przyjemnie.
W sumie dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam.
Mocną, wręcz dosadną wizję skażonej przyszłości, która płaci swą cenę za cybernetyczne bajery, implanty i inne cuda, które pozwalają dowolnie modyfikować ciało i umysł użytkownika.
Bohatera, który jest twardzielem w typie Rambo, który w mordę przywalić i dostać się nie boi, ale z drugiej strony ma miękkie serduszko i przez jego zachowanie (szczególnie na widok jednej pięknej pani doktor), czy też bardzo ironiczne odzywki i inne monologi, ciężko nie pałać do niego sympatią.
Akcję, która początkowo może trochę przymulała, ale jak już ruszyła z kopyta, to ciężko było się od niej oderwać, a problemy głównego antagonisty i specyficzny humor autora, tylko nadawał smaczku kolejnym fabularnym atrakcjom.
I jedynie, do czego mogłabym się przyczepić, to dla mnie osobiście było trochę za mało cyberpunka w tym całym sybirpunku. ;)
Jednak sam pomysł, tempo akcji, mocno ironiczny humoru, czy drugoplanowi bohaterowie robią robotę. Dlatego z pewnością sięgnę po kolejną odsłonę cyklu, a wszystkich fanów cyberpunku zachęcam do odwiedzenia Neosybirska.
No Comment! Be the first one.