Space opera po polsku, czyli Stanisław Lem i Niezwyciężony.
Rok 2021 ogłoszony został rokiem Stanisława Lema, więc jestem zdopingowana, by odświeżać/nadrabiać powieści naszego wybitnego pisarza, futurologa, filozofa i eseisty z większym zaangażowaniem niż dotychczas. Szczególnie iż do sięgania po powieści autora mobilizuje mnie również drugi czynnik zwany szumnie wyzwaniem #przyzywamkosmitówzunseriouspl dzięki, któremu zdecydowałam się powrócić do polskiej space opery pod tytułem Niezwyciężony.
Zaginiona ekspedycja.
Załoga kosmicznego krążownika drugiej klasy Niezwyciężony wyrusza na planetę Regis III, by zbadać sprawę utraty kontaktu z ich bliźniaczą jednostką Kondor. Przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności załoga rozpoczyna poszukiwania statku, a naukowcy, wykorzystując okazję, by przyjrzeć się bliżej planecie.
I to właśnie podczas jednej z naukowych wypraw jajogłowi natrafiają na dziwne konstrukcje, które schematem przypominają odpowiednik ziemskiego miasta. Zaaferowani odkryciem postanawiają zbadać ruiny i dowiedzieć się więcej o cywilizacji, która kiedyś zamieszkiwała tę planetę.
W tym samym czasie ponad 300 km dalej odnaleziony zostaje Kondor wraz z załogą, która zginęła w tajemniczych okolicznościach. Czy Rohan i jego ludzie odkryją prawdę o śmierci załogi?
Obcy.
Jestem absolutnie zachwycona kunsztem i stylem autora.
W „skompresowanej” i zrozumiałej formie oddał trudy eksploracji kosmosu. Trudy, które w połączeniu z przemycanymi rozważaniami filozoficzno-moralnymi oraz ze stopniowo odkrywaną tajemnicą planety powodują niepewność i lekki dreszczyk ekscytacji.
Podejście zaś do obrazu obcych w bardzo niesztampowy sposób potwierdza tylko, iż kreatywność i wyobraźnia autora, to taka „studnia bez dna”, którą wciąż warto eksplorować.
Dlatego, mimo iż Niezwyciężony Stanisława Lema ma już prawie 60 lat, to historia i zawarte na jej kartach trafne spostrzeżenia na pewno zachwycą każdego fana literatury science fiction. Swojskie postacie zaś przypomną, iż górnolotne słowa i czcze przechwałki, nie są potrzebne, by stworzyć ciekawych i wyrazistych bohaterów.
Gorąco polecam!
Uwielbiam tę historię i koniecznie muszę poznać ją w wersji książkowej. Jak na razie dwa razy wysłuchałam słuchowiska, a teraz czytam też komiks inspirowany książką Lema. Kolejnym krokiem będzie sięgnięcie po pierwowzór, bo naprawdę jest w tej opowieści coś niesamowitego.
Jest coś niesamowitego, pobudzającego wyobraźnię i warto tę książkę promować oraz czytać. :D
Jedna z moich ulubionych książek Wieszcza. Czytałem ją chyba już z sześć razy. I choć ma już swoje lata, nadal świetnie się broni.
Ja dopiero drugi, więc trochę mi do Ciebie brakuje. ;)
Ale tak, mimo prawie 60 lat, nie traci nic na uroku.
Ja tylko raz… Zdecydowanie muszę Cię podgonić ;)
Jakby Ci się nie spodobało to nie wiem co bym …;)))
A jeżeli chodzi o wyzwanie #przyzywamkosmitowzunseriouspl to już wiem co przeczytam w tym roku tzn mam 5,6 książek na tapecie :)
Powiedziałbyś „oj, la Boga kobieto” ;)