Czas zmierzchu Dmitry Glukhovsky

Czas zmierzchuTłumacz i tajemniczy dziennik — Czas zmierzchu Dmitry Glukhovsky.

Dmitry Glukhovsky’ego „poznałam” w dusznych tunelach postapokaliptycznego Metra. Od tego momentu starałam się podtrzymywać tę znajomość i miałam wyraźne baczenie na kolejne książki spod pióra autora, które pojawiały się na rodzimym rynku. Jednak jak to u mnie bywa, niektóre pozycje, zanim dostaną się w moje ręce, muszę przejść „półkownikową” kwarantannę i właśnie taki los spotkał Czas zmierzchu, który po kilku latach w końcu otrzymał swoje pięć minut. ;) Czy dobrze je wykorzystał? ;) :P

Wyprawa po święte księgi Majów.

Zajawkę książki tym razem pozwolę sobie skopiować z okładki.

Zawodowy tłumacz otrzymuje zlecenie przekładu hiszpańskiego dziennika wyprawy, która w XVI wieku z polecenia franciszkanina Diega de Landy wyruszyła po święte księgi Majów. Im bardziej tłumacz ulega fascynacji księgą, tym śmielej tajemnicze bóstwa Majów przenikają do współczesnej Moskwy.

Duszna atmosfera tropikalnej selwy zadomawia się w arbackich zaułkach… Tymczasem z nagłówków gazet, z wiadomości radiowych i telewizyjnych napływają niepokojące doniesienia o kolejnych kataklizmach. Zniszczenia są ogromne, a ofiar – tysiące. Co łączy wierzenia Majów z naszym, zdawałoby się, postreligijnym postrzeganiem rzeczywistości? Czy jest jakiś związek między współczesnymi wydarzeniami a wyprawą opisaną na kartach tajemniczego dziennika? Związek ten zdaje się dostrzegać tylko jeden człowiek.

Intrygująco.

Czas zmierzchuTo było intrygujące doświadczenie…

Z jednej strony sama historia i forma przekazu miały w sobie to coś, co przyciągało mnie do książki całą swoją mocą. Z drugiej zaś odnosiłam wrażenie, że autor momentami sam nie wie czego chce od swojej powieści. Nie wie i trochę kombinuje jak przysłowiowy „koń pod górę” i wręcz „zabija” stworzone napięcie i grozę przesadnie rozwlekłymi rozważaniami natury filozoficznej.

Bohater…

Jeżeli chodzi o bohatera, to Glukhovsky po raz kolejny pokazał, że ma rękę do opisywania wewnętrznych przeżyć bohaterów. Dzięki czemu te wszystkie przemyślenia, nawiązania do przeszłości, wizualizacje i w końcu obłęd, w który popada tłumacz, udało się oddać w sposób wiarygodny.

Podsumowując. Czas zmierzchu Dmitry Glukhovsky’ego jest niebanalną pozycją o bardzo ciekawej konstrukcji (przemyślenia bohatera przeplatane są wpisami z dziennika). Niebanalną, ale niestety mocno przegadaną i przefilozofowaną. Dlatego, jeżeli jesteście w stanie „przełknąć” te małe niedogodności lub po prostu lubujecie się w historiach z Majami w tle, to myślę, że pozycja może Was zainteresować.

No i jeszcze taki bonusik w postaci cytatu, który szczególnie przypadł mi do gustu. ;)

Po trzydziestym piątym roku wasza własna twarz zaczyna się zmieniać w memento mori, przypomnienie o śmierci, które będzie z wami już zawsze.
O książce możecie również przeczytać na blogach:
3telnik.pl;
Matka przełożona;

4 komentarze

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę