Tłumacz i tajemniczy dziennik — Czas zmierzchu Dmitry Glukhovsky.
Dmitry Glukhovsky’ego „poznałam” w dusznych tunelach postapokaliptycznego Metra. Od tego momentu starałam się podtrzymywać tę znajomość i miałam wyraźne baczenie na kolejne książki spod pióra autora, które pojawiały się na rodzimym rynku. Jednak jak to u mnie bywa, niektóre pozycje, zanim dostaną się w moje ręce, muszę przejść „półkownikową” kwarantannę i właśnie taki los spotkał Czas zmierzchu, który po kilku latach w końcu otrzymał swoje pięć minut. ;) Czy dobrze je wykorzystał? ;) :P
Wyprawa po święte księgi Majów.
Zajawkę książki tym razem pozwolę sobie skopiować z okładki.
Duszna atmosfera tropikalnej selwy zadomawia się w arbackich zaułkach… Tymczasem z nagłówków gazet, z wiadomości radiowych i telewizyjnych napływają niepokojące doniesienia o kolejnych kataklizmach. Zniszczenia są ogromne, a ofiar – tysiące. Co łączy wierzenia Majów z naszym, zdawałoby się, postreligijnym postrzeganiem rzeczywistości? Czy jest jakiś związek między współczesnymi wydarzeniami a wyprawą opisaną na kartach tajemniczego dziennika? Związek ten zdaje się dostrzegać tylko jeden człowiek.
Intrygująco.
To było intrygujące doświadczenie…
Z jednej strony sama historia i forma przekazu miały w sobie to coś, co przyciągało mnie do książki całą swoją mocą. Z drugiej zaś odnosiłam wrażenie, że autor momentami sam nie wie czego chce od swojej powieści. Nie wie i trochę kombinuje jak przysłowiowy „koń pod górę” i wręcz „zabija” stworzone napięcie i grozę przesadnie rozwlekłymi rozważaniami natury filozoficznej.
Bohater…
Jeżeli chodzi o bohatera, to Glukhovsky po raz kolejny pokazał, że ma rękę do opisywania wewnętrznych przeżyć bohaterów. Dzięki czemu te wszystkie przemyślenia, nawiązania do przeszłości, wizualizacje i w końcu obłęd, w który popada tłumacz, udało się oddać w sposób wiarygodny.
Podsumowując. Czas zmierzchu Dmitry Glukhovsky’ego jest niebanalną pozycją o bardzo ciekawej konstrukcji (przemyślenia bohatera przeplatane są wpisami z dziennika). Niebanalną, ale niestety mocno przegadaną i przefilozofowaną. Dlatego, jeżeli jesteście w stanie „przełknąć” te małe niedogodności lub po prostu lubujecie się w historiach z Majami w tle, to myślę, że pozycja może Was zainteresować.
No i jeszcze taki bonusik w postaci cytatu, który szczególnie przypadł mi do gustu. ;)
Ach, ten element zwiazany z Majami całkiem zachęca, ale jakoś nie mogę się przekonać do twórczości tego autora… Co za dużo dusznego postapo, to niezdrowo.
Duszne postapo nie jest złe. ;) Teraz natomiast autor zaprezentował całkiem inną tematykę i formę. :)
Powiem Ci, że ta tematyka Majów to dość oryginalny zabieg. A poza tym fragmentami dzienników jestem na starcie kupiona i chyba właśnie okazało się, że chcę od Glukhovskiego przeczytać bardziej Czas zmierzchu niż Tekst. A na półce i tak czeka Futu.re.
Dzienniki to dość oryginalny pomysł, a szczególnie ich forma. Jak przeczytasz, to zapewne zwrócisz na nie szczególną uwagę. :D