Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji: Kompleks 7215 Bartek Biedrzycki
Kompleks 7215 to debiut Bartka Biedrzyckiego i można również powiedzieć, że debiut warszawskiego metra i podziemi w postapokaliptycznej rzeczywistości.
Więc przenieśmy się do warszawskiego metra jakieś dwadzieścia lat po Zagładzie. Przemierza je sobie dzielny stalker Borka o rudej czuprynie – najemnik, intelektualista z sojuszu Kryształowy Pałac, oraz dowódca niewielkiego oddziału stalkerów. W celu odnalezienia własnego ojca podejmuje się szaleńczej misji – dotarcia do Atomowej Kwatery Dowodzenia (Kompleksu 7215) ukrytej gdzieś w Puszczy Kampinowskiej. Wyrusza więc na wyprawę wraz ze swoimi najbardziej zaufanymi ludźmi, przemierzając kolejne stacje metra, na których to możemy zaobserwować życie ich małych społeczności. Te oczywiście rządzą się własnymi prawami. Jak potoczy się wyprawa, co czeka Borkę i jego ludzi, czy uda się odnaleźć Kompleks 7125 – o tym wszystkim musicie przekonać się już sami. :)
Muszę przyznać, że jak na pierwszą książkę w wykonaniu Bartka Biedrzyckiego, to całkiem dobrze sobie poradził. Wprowadził całkiem nową rzeczywistość w dość oklepane już schematy. Umiejętnie zasiedlił metro bohaterami, wynaturzeńcami, szaleńcami, fanatykami religijnymi, prostytutkami itd. Fajnie pokazał również jak ludzie zamieszkujący dane stacje mają wpływ na otaczające ich warunki życiowe. I tak w Kryształowym Pałacu, intelektualnej kolebce metra, mamy elektryczność, książki czy też “czyste pościele”, ale już tuż “za rogiem” na innej stacji, gdzie prym wiodą panie lekkich obyczajów mamy wszędzie panoszący się smród, brud i ubóstwo. Również powierzchnia została “skrojona” na miarę i w sumie chyba najbardziej podobała mi się właśnie cała kreacja fauny i flory – w końcu większość akcji dzieje się w krwiożerczych okolicach Kampinosu. Mutanty – to nie te szablonowe, bezmózgie potwory, które znamy z opowiadań w Uniwersum Metro, ale “myślące” drapieżniki. Nie jesteśmy w stanie w żaden sposób odczytać ich zamiarów, co w większym stopniu przyprawia o gęsią skórkę.
Co do całości książki… Czyta się ją dość przyjemnie, choć w wielu momentach można “zgubić wątek”. Mam też trochę zastrzeżeń co do osoby głównego bohatera. Nie wiem w jakiej “szufladce” go umieścić. Brakuje jednoznacznego, mocnego akcentu – czy jest to cyniczny dowódca stalkerów, czy też romantyk tęskniący za stworzeniem rodziny z przyjaciółką, do której wzdycha od dzieciaka.
Jednak jakby nie patrzeć na te małe niedociągnięcia, książka jest naprawdę warta polecenia i miłośnicy klimatów post-apo z Kompleksu 7125 na pewno będą zadowoleni.
P.S. Świat stanął na głowie. Insignis nie wydaje opowiadania z metrem w tle, za to Fabryczna Zona wychodzi nam naprzeciw i otwiera nowe światy ;)
No Comment! Be the first one.