Artur Dent na pokładzie ukradzionego statku kosmicznego Serce ze Złota, czyli Restauracja na końcu wszechświata Douglasa Adamsa.
Miałam okazję wypić z Arturem Dentem Pangalaktycznego Gardłogrzmota, więc teraz czas pójść o krok dalej i pokusić się o jakąś kolację. A tę, oczywiście, należy spożyć w Restauracji na końcu wszechświata, która ponoć serwuje najlepsze i najbardziej wykwintne jedzenie, a szefem kuchni jest sam Douglas Adams. Restauracja na końcu wszechświata
Gdzie jest najlepsza kuchnia?”
A kiedy zostaną już rozwiązane wszystkie problemy dotyczące przestrzeni, czasu, materii oraz istoty życia, pozostanie pytanie: ,,Gdzie jest najlepsza kuchnia?” Restauracja na końcu wszechświata oferuje niepowtarzalne wrażenia gastronomiczne, zwłaszcza że nie ma co martwić się o dzień jutrzejszy…
Pomieszanie z poplątaniem. ;)
Pomieszanie kolorów i smaków. Tak w sumie mogłabym określić danie, jakie zaserwowała mi Restauracja na końcu wszechświata Douglasa Adamsa. ;)
Gdyż logicznie nie da się wytłumaczyć tych wszystkich cudów i innych wywijasów, które dzieją się na planszy. Trzeba podejść do nich z odpowiednim humorem, by docenić chociażby przewrotność rozmowy ze zwierzęciem, które samo chce być zjedzone.
Tak, iście montypythonowski humor robi robotę, a pędząca do przodu akcja, która po drodze zalicza liczne, niekontrolowane wygibasy, jednocześnie czerpiąc ze znanych motywów science fiction, nie pozwala nawet na minutę wytchnienia.
Dodatkowo bohaterowie nadal mają w sobie to coś, choć przyznaję, że Marvin odrobinę za dużo marudzi, a Ford i Trillian po prostu są.
Dlatego jeżeli macie ochotę na odrobinę angielskiego humoru, albo po prostu chcielibyście wstąpić do osławionego klubu 42, to koniecznie musicie przeczytać Restaurację na końcu wszechświata Douglasa Adamsa. Myślę, że wśród tej ilości absurdu możecie znaleźć coś dla siebie, albo po prostu dobrze bawić. ;)
Polecam!
No Comment! Be the first one.