Koncept podróży w czasie czyli powrót do klasyki i Wehikuł czasu Herberta George’a Wells’a.
Ostatnio w zapowiedziach marcowych spostrzegłam Wojnę światów Herberta George’a Wells’a. Pomyślałam, iż warto by dołączyć tego klasyka do mojej „maleńkiej” biblioteczki. Również w tym momencie otworzyła się „szufladka” w mojej głowie i przed oczami pojawiła mi się inna, znana książka autora pod tytułem Wehikuł czasu. Ponieważ ostatnio lubię łączyć przyjemne z przyjemnym postanowiłam zaopatrzyć się w audiobooka z tym właśnie tytułem.
Elojowie i Morlokowie.
Podróżnik po wielu latach badań i ciężkiej pracy zbudował Wehikuł czasu. Usadowiwszy się wygodnie w fotelu wehikułu, przenosi nas w daleką przyszłość, w której na ziemi przetrwały dwa, niezbyt inteligentne gatunki. Morlokowie to krwiożercze bestie, które drżą na widok światła oraz Elojowie — piękni, nieporadni i delikatni jak baranki. Przyszłość nie zapowiada się świetliście.
Brutalna wizja przyszłości.

Książka jest krótka, ale treściwa. Autor roztacza przed nami ponurą wizję przyszłości i w bardzo plastyczny sposób opisuje jak wyglądało samo „podróżowanie” oraz miejsce, które odwiedził podczas swojej podróży w czasie.
Podróżnik dzieli się z nami również swoimi przemyśleniami dotyczącymi przyszłych losów ludzkości oraz podejmuje się niejako analizy zastałego stanu rzeczy. Przy każdej takowej dywagacji pojawia się w głowie szereg pytań. Dokąd zmierza cywilizacja? Czy jako rasa jesteśmy skazani na tak sromotną porażkę? Czy jesteśmy w stanie przeciwdziałać takiej „degradacji”?
Podsumowując. Wehikuł czasu Herberta George’a Wells’a to klasyka, która czytana drugi, piąty czy też dziesiąty raz wciąż zmusza do myślenia nad przyszłością naszego gatunku. Polecam szczególnie fanom fantastyki i nadmienię tylko, iż audiobook w wykonaniu Leszka Filipowicza robi robotę. :)
O książce możecie również przeczytać na blogach:
gryzipiór;
misie czytanie podoba.
Jakby co, to “Wojna światów” jest dostępna darmowo do wysłuchania po angielsku w całkiem niezłej wersji. Rzuć okiem na Open Culture.
Mnie bardziej przyciągnęło
Wells, HG – The War of the Worlds (Famous 1938 radio adaptation by Orson Welles) – Stream :D
Chyba tego sobie wysłucham. :D
Dzięki za cynka. :D
Ja Wellsa poznawać sobie zacznę od Wojny światów :) Ale jak mi się spodoba, to pewnie i Wehikuł chapnę :)
Tak się zastanawiam czy “Wehikuł…” nie byłby lepszy. Taka “przekąska przed głównym daniem”. ;) :D
To skoro tak mówisz, to jeszcze rozważę :)
Też czekam na “Wojnę światów” a poza opowiadaniem z “Drogi do science fiction” nic autora nie czytałam :o “Wehikuł czasu” chętnie przeczytam, zwłaszcza że jest krótki :D niby fabuła prosta ale w tamtych czasach to musiał być efekt wow :D
Efekt WOW to mało powiedziane. Myślę, że to było istne szaleństwo. W końcu do kanonu weszła sama nazwa wehikuł czasu. ;) :D
Nie czytałam tego, ale ty widzę, że poleciałaś na audiobooku, także podziwiam osobiście. Ja nie mogę się skupić jak coś do mnie mówią na słuchawkach, jak słucham muzyki to śpiewam XD (pod nosem), a jak kiedyś probowałam podcastów to wysiadłam, bo wszystko odwracało moją uwagę.
Wolę jednak książki papierowe.
Ja zawsze robiłam kilka rzeczy na raz i chyba teraz to procentuje. Szczególnie, iż ostatnio miałam trochę takiego “kacyka”, że marnuję czas na grę, a mogłabym poczytać książkę. No i tak jakoś udało się połączyć te dwie przyjemności. :D
Czekam na Wojnę światów, odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach. Już się nawet “na zapas” pozbyłam stareńkiego, rozlatującego się, własnego egzemplarza ;) Na “Wehikuł czasu”też się czaję, fajnie, że niewiele traci nawet po tak wielu latach.
Ja właśnie też się “czaję” na “Wojnę światów” i w sumie to ta książka mi przypomniała o Wellsie. :D
A “Wehikuł…” nie traci i chyba jeszcze długo nie straci, szczególnie iż rozmyślania na temat przyszłości ludzkości zawsze będą na czasie.
Znam “Wehikuł czasu” tylko z wersji filmowej, którą oglądałam z tatą, wielbicielem tej książki, dlatego mam z tym tytułem bardzo miłe wspomnienia. Książkową wersję na pewno nadrobię. Kiedyś ^^;
A oglądałaś tę najnowszą wersję filmową?
Ja przyznaję, że nie miałam okazji i jestem ciekawa czy warto oglądać.
Oglądałam tę starą z lat sześćdziesiątych bodajże, i tę z 2002 roku. Ta druga była ok, nic specjalnego, ale przyjemnie spędziłam z nią czas.
Tę z lat 60-tych wspominam bardzo miło. Jakoś do tej z 2002 nie mogłam się przekonać i do dnia dzisiejszego nie obejrzałam. Może w końcu się przemogę. ;)