Eskadra do Gwiazd – czyli FM, Alanik i Jorgen dają czadu bez Spensy (i wcale nie jest nam z tym źle).
Pamiętacie jeszcze Spensę z cyklu Skyward? No to… tym razem o niej nie usłyszycie. Brandon Sanderson, w swej nieskończonej narracyjnej łaskawości, postanowił zrobić coś nietypowego – dać głos innym bohaterom i muszę przyznać, że po raz kolejny zrobił to dobrze. Eskadra do gwiazd
Trzy opowiadania.
Alanik, należąca do rasy UrDail, stara się zapobiec wojnie domowej na swojej ojczystej planecie i przekonać różne frakcje do walki ze Zwierzchnictwem.
Jorgen, lider eskadry, odkrywa swoje szczególne powiązanie ze ślimakami, równocześnie nawiązując sojusze z obcymi rasami, które mogą zadecydować o losach ludzkości.
Pięć minut dla FM, Alanik i Jorgena.
W Eskadrze do Gwiazd ster przejmują FM, Alanik i Jorgen – trójka, która dotąd kręciła się raczej na obrzeżach fabularnego reflektora.
A teraz? Teraz brylują, dowodzą, kombinują i robią to z przytupem. Bez Spensy, ale z masą emocji, świetnych dialogów i klasycznego sandersonowskiego twistu, który sprawia, że człowiek nie wie, czy czyta dalej dla fabuły, czy tylko po to, by znów dostać po łbie kolejną niespodzianką.
FM w Sunreach udowadnia, że kosmiczne ślimaki nie tylko brzmią jak efekt nieudanego eksperymentu kulinarnego, ale mają realny wpływ na losy wszechświata. A do tego ą słodkie, mądre i potrafią więcej, niż niejeden admirał floty. FM zaś, jako narratorka, wypada świetnie: zrównoważona, empatyczna, z fajnym poczuciem humoru i solidnym ogarnięciem – czyli dokładnie tym, czego czasem brakuje bohaterom pierwszego planu.
Alanik w ReDawn serwuje nam emocjonalno-polityczną jazdę bez trzymanki. Taką Gra o tron, tylko zamiast zamków mamy gigantyczne drzewa, zamiast smoków – jeszcze bardziej złożone dylematy moralne, a zdrada czai się za każdym konarem. Świetnie rozpisana intryga, fajne tempo i ta cudowna alienowa perspektywa, która każe nam kwestionować wszystko, co wiemy o… no właśnie, o wszystkim.
A Jorgen? Ach, Jorgen w Evershore. Odrobinę nadąsany, wiecznie spięty, a jednak – z tomu na tom – coraz bardziej dający się lubić. A tutaj? No cóż. Facet dojrzewa, bierze odpowiedzialność na swoje barki i w końcu nie tylko odhacza punkty z listy dowódcy, ale naprawdę dowodzi. I jeszcze te momenty z kitsenami – toż to radość odnaleźć tyle ciekawostek o swoim ulubionym gatunku w jednym miejscu.
Reasumując – Eskadra do Gwiazd Brandona Sandersona to świetne uzupełnienie serii Skyward. Daje odpowiedzi na pytania, które wisiały w powietrzu, rozwija postacie, które do tej pory grzały ławkę rezerwowych, i robi to w stylu, który jest jednocześnie epicki, zabawny i wzruszający.
Jednym słowem – pozycja obowiązkowa dla każdego fana Spensy i Skyward.
Więc bierzcie i czytajcie Eskadrę do Gwiazd. Bo warto. I to bardzo.
No Comment! Be the first one.