Wampiry, Wilkołaki i Bogowie muszą być szaleni Anety Jadowskiej.
Pierwsze – a w zasadzie ponowne – spotkanie z Dorą doskonale spełniło swoje zadanie, jakim było chwilowe oderwanie mnie od rzeczywistości i zapewnienie solidnej dawki rozrywki. Dlatego kontynuuję zabawę w towarzystwie panny Wilk i jej uroczych towarzyszy w drugiej odsłonie cyklu Anety Jadowskiej pod tytułem Bogowie muszą być szaleni.
Współpracuj albo zginą wszyscy, na których ci zależy…
A to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Czy tym razem Dora, Miron i Joshua pójdą na dno?
Dora na „kodach” i jej faceci idealni.
Tak jak zapamiętałam – Bogowie muszą być szaleni to szybka akcja, solidna dawka humoru i jeszcze więcej Dory na „kodach”.
Czytało się lekko, łatwo i przyjemnie, choć muszę przyznać, że za każdym razem, gdy Dora wpadała w tryb „wszechmocnej, wszechwiedzącej i jeszcze do tego cierpiącej”, moje oczy przewracały się same z siebie. Tak, mówimy o klasycznej Mary Sue na pełnych obrotach.
Fabuła? Znów całkiem zgrabne połączenie kryminału i urban fantasy, z solidnie rozwiniętymi wątkami politycznymi magicznych ras. Klimat jak zawsze w punkt, a dialogi tak naturalne, że momentami miałam ochotę wtrącić się do rozmowy.
A jeśli chodzi o niewinne i lekko pikantne flirty z pierwszego tomu – cóż, autorka w tym tomie ewidentnie poszła na całość. ;) Nie tylko bawiła się w podteksty, ale dorzuciła też kilka scen, w których bohaterowie ocierali się… o granicę przyzwoitości.
Podsumowując: było zabawnie, było dynamicznie, było magicznie. Czyli dokładnie to, czego oczekiwałam.
No Comment! Be the first one.