Białopył, kult Wszechśmierci i Pieśń pustyni Grzegorza Wielgusa.
Pieśń pustyni Grzegorza Wielgusa kusiła mnie już od jakiegoś czasu – a że wśród czytaczy wyzwania #polskafantastykafajnajest zbierała same pochwały, to wiadomo, musiałam sprawdzić, o co tyle szumu. I oto jestem.
Erkal.
Życie porucznika Staurosa przerywa kula z muszkietu, ale to dopiero początek jego drogi, która prowadzi do zapomnianej przez świat doliny, skrywającej niejedną tajemnicę. Astris, młoda dyplomatka zza morza, otrzymuje zadanie wykradzenia Widzącej Pustkę, tajemniczej księgi, skrywającej sekrety kultu Wszechśmierci.
Losy bohaterów powoli się splatają, gdy przeszłość, dotąd zakopana pod piaskami pustyni, zaczyna budzić się do życia. Szybko się okazuje, że niektóre rzeczy nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego – zwłaszcza gdy mogą wpaść w niepowołane ręce.
Mega Świat.
O rany, co to była za jazda!
Pieśń pustyni Grzegorza Wielgusa wciągnęła mnie jak burza piaskowa i nie chciała wypuścić. Myślałam, że dostanę klasyczne fantasy z pustynnym krajobrazem w tle, a tymczasem wpadłam w wir epickiej przygody z tajemniczymi kultami, białookimi niewolnicami i typem, który na początku wyglądał na kompletnego skurczybyka, a potem… no cóż, może nie stał się ideałem, ale okazał się całkiem znośnym facetem.
Wśród bohaterów oczywiście najbardziej błyszczy Zirra – pustynna wojowniczka. Twarda, waleczna, ale pod całą tą skorupą kryje sporo blizn (i nie mam na myśli tylko tych fizycznych). Karamis z kolei to klasyczny gbur – ale z tych, których mimo wszystko się lubi i którym się kibicuje. Jego relacja z Zirrą, która stopniowo ewoluuje od wzajemnej niechęci do… no, powiedzmy, że pewnej formy sympatii, jest po prostu cudowna.
Fabuła? Wciąga jak ruchome piaski. Jest akcja, są polityczne intrygi, nie brakuje zwrotów akcji, choć przyznam, że czasem pewne rzeczy można było przewidzieć.
No i świat przedstawiony – rozbudowany, szczegółowy, pełen klimatycznych opisów i ciekawie skonstruowanej magii. Momentami może trochę zbyt szczegółowy, bo zdarzało mi się zgubić w gąszczu opisów, ale to już czepialstwo.
Reasumując: Pieśń pustyni Grzegorza Wielgusa to świetne fantasy, które wysłuchałam (Sebastian Misiuk zrobił w audiobooku kawał dobrej roboty) z prawdziwą przyjemnością. Może i miejscami trochę przymula opisami, ale całość to i tak petarda.
Polecam wszystkim, którzy lubią magię, intrygi i bohaterów z pazurem!
No Comment! Be the first one.