Mordercza rozgrywka, czyli dziesiąte — ostatnie — spotkanie z Milicjantami z Poznania Ryszarda Ćwirleja.
Trudno uwierzyć, ale moja przygoda z Milicjantami z Poznania Ryszarda Ćwirleja właśnie dobiegła końca. Nie zliczę, ile ćmików z nimi wypaliłam, ile wódeczki obaliłam, ale jedno jest pewne – bawiłam się przy tym świetnie! Dlatego z radością daję się porwać chłopakom do tańca po raz ostatni, oczywiście na najlepszym dancingu, gdzie czeka mnie finałowa Mordercza rozgrywka.
Luty 1987 roku.
Czerwiec tego roku. W Poznaniu rozpoczynają się Międzynarodowe Targi. Do miasta przyjeżdżają goście z całego świata. W hotelu Polonez podczas dancingu na oczach bawiących się ludzi zostaje zastrzelona młoda kobieta.
Nikt nie widział sprawcy, ale na szczęście na sali był zupełnie przypadkowo porucznik Teofil Olkiewicz. Niezwłocznie rozpoczyna śledztwo i niemal natychmiast znajduje podejrzanego.
W tym samym czasie boss poznańskiego cinkciarskiego światka Ryszard Grubiński zasiada do pokera z kilkoma bogatymi znajomymi. Gdy dochodzi do ostatecznej rozgrywki a na stole piętrzy się sterta banknotów, do pokoju wpadają zamaskowani, uzbrojeni ludzie i rabują pieniądze. Nie wiedzą jeszcze z kim zadarli, bo Gruby Rychu zawsze wyrównuje swoje rachunki. W wyjaśnieniu sprawy pomogą mu miejscowi przestępcy a także stary kolega z podwórka, milicjant kapitan Mirosław Brodziak.
To jemu także przypadnie w udziale nadzór nad śledztwem, które rozpoczął w hotelu Polonez Teoś Olkiewicz. Wkrótce okaże się, że w każdej z tych spraw pojawiają się nici wzajemnych powiązań a pajęczą sieć tajnych działań i intryg splata w całość Służba Bezpieczeństwa. Czy poznańskim milicjantom uda się ją rozplątać? Dokąd zaprowadzi prywatne śledztwo Rycha Grubińskiego? Co się stało z zaginioną studentką?
Strzały na dancingu.
Wciągający, intrygujący i przepełniony humorem – tak w skrócie mogłabym podsumować ostatni odcinek Milicjantów z Poznania.
Ten tom to prawdziwy rollercoaster. Akcja jest dynamiczna, choć w pierwszej chwili może się wydawać odrobinę chaotyczna, bo autor połączył kilka różnych wątków. Ale zacznijmy od początku.
Zaczyna się od zaginięcia studentki na stacji Poznań Garbary. Chwilę później mamy zastrzelenie wokalistki podczas dansingu w hotelu Polonez, a na dokładkę – rabunek na pokerowym spotkaniu.
W samym środku tego zamieszania, jak zawsze niezawodny Teofil Olkiewicz, przypadkiem (czyli swoim klasycznym sposobem) wpada na trop podejrzanych. Towarzyszą mu dobrze znani kompani: spryciarz Gruby Rychu i niezawodny kapitan Brodziak. Dzięki nim śledztwo, a właściwie śledztwa, które w końcu łączą się w jedną wielką intrygę, nabierają dodatkowego smaczku. Szczególnie że – jak to bywa w tej serii – swoje trzy grosze dorzuca też wszechobecna Służba Bezpieczeństwa. ;)
Całość to prawdziwy „dynamit”! Intryga jest pierwszorzędna, a absurdalne realia późnego PRL-u z peweksami, cinkciarzami i „prywatkami” z wódeczką w tle dodają klimatu. Dialogi przeplatane poznańską gwarą i solidna dawka czarnego humoru sprawiają, że książkę pochłania się z przyjemnością, mimo mrocznych wątków.
A finał? Zaskakuje, ale nie rozczarowuje – wręcz przeciwnie, daje pełną satysfakcję. Jeśli lubicie kryminały z klimatem, zawiłą intrygą i PRL-owskim urokiem, ten tom zdecydowanie powinien trafić na Waszą półkę.
Polecam gorąco!
No Comment! Be the first one.