Dzieci pastora i Dolina Tęczy Lucy Maud Montgomery.
Mimo całkiem pokaźnej ilości świeczek na urodzinowym torcie mam wciąż ogromny sentyment do pewnej rudej Anki, która w tłumaczeniu Anny Bańkowskiej zyskała „nowy blask”, co sprawia, że z jeszcze większą przyjemnością wracam do jej świata. Tym razem mam okazję ponownie odwiedzić ją i jej niesforne pociechy w siódmej odsłonie serii pod tytułem Dolina Tęczy.
Roztrzepany wdowiec.
W tym własnym magicznym królestwie, nazwanym przez nich Doliną Tęczy, Jem, Walter, Nan i Di poznają dzieci nowego pastora: Jerry’ego, Carla, Unę i Faith, i szybko się zaprzyjaźniają. Do grupy niedługo dołącza Mary Vance – zbłąkana sierota, ukrywająca się w stodole po ucieczce od wyzyskującej ją chlebodawczyni.
W miasteczku coraz częściej mówi się o tym, że nowy pastor, dość roztrzepany wdowiec, powinien ponownie się ożenić – jego dzieciom zdecydowanie przydałaby się kobieca ręka! I choć pastor opiera się temu pomysłowi, przypadkowe spotkanie w Dolinie Tęczy w świetle księżyca owocuje miłosnym uczuciem. Niestety – wybranka pastora związana jest pewną obietnicą…
Dzieciaki.
Jak już pisałam w poprzednim odcinku „im dalej w las”, tym mniej Anki. Teraz powieści zaczynają przejmować pociechy Blythe’ów, a ich wyobraźnia, pielęgnowana przez niezwykłą matkę, kwitnie na całego.
Ale w Dolinie Tęczy nie tylko dziecięca fantazja przyciąga uwagę. Dla mnie główną rolę odgrywa ciepło rodzinnych relacji i odwaga młodych serc, które bez wahania wyciągają pomocną dłoń do roztrzepanych dzieciaków pastora. Razem przeżywają przygody, odkrywają samych siebie i przypominają, co w życiu jest naprawdę ważne.
Podsumowując. Dolina Tęczy Lucy Maud Montgomery to pełna humoru i refleksji opowieść o wartościach, które nigdy nie tracą na aktualności, i o przyjaźni, która jest ważna na każdym etapie życia.
Gorąco polecam wszystkim bez względu na wiek – w tej książce każdy znajdzie tu coś dla siebie!
No Comment! Be the first one.