Płomień i krzyż tom IV Jacek Piekara, czyli kolejne spotkanie z Arnoldem Löwefellem.
Moje ostatnie spotkania z Cykl Inkwizytorskim Jacka Piekary nie należały do najbardziej udanych. Mimo to, z sentymentu postanowiłam dać serii kolejną szansę i sięgnęłam po Płomień i krzyż tom IV, licząc na „odbicie się od dna”. W końcu Arnold Löwefell do tej pory mnie nie zawodził.
Wielki Dzień gniewu
Tym razem batalia toczyć się będzie nie tylko o mistyczne tajemnice i nie ukryje się przed wzrokiem zwykłych ludzi. Teraz w płomieniach wojny i dymach śmiercionośnej zarazy ma się wykuć całkiem nowy chrześcijański porządek. A za decyzje podjęte przez inkwizytorów zapłacą wszyscy mieszkańcy Cesarstwa.
Stare sekrety i nowe tajemnice, starzy przyjaciele i nowi wrogowie. Wybory, które przeorają świat. Złowrogie cienie powstające z otchłani przeszłości. W świecie, w którym nic nie jest jednoznaczne, inkwizytor Arnold Löwefell staje przed decyzjami, w których podjęciu pomaga mu niezłomna wiara w Boga i w wieczne życie w Jego światłości.
Rozkładamy na czynniki pierwsze, to co było na Rusi.
No i klops.
Więcej niż połowa książki, to smęcenie o tym, co było na Rusi. Powtarzanie tego „przeklętego” tematu po raz n+1 doprowadzało mnie do białej gorączki.
Gdyż cała ta trylogia, była dla mnie jednym wielkim nieporozumieniem, a odkopywanie tego tematu (wręcz kopiowanie fragmentów z poprzednich książek), do którego doda się „jeden czy dwa” fakty z innej perspektywy, to po prostu czysta strata czasu. Widać, że gdzieś pomysły na serię się ulotniły i wszystkie ostatnie twory są mocno wtórne.
Do tego chamskie docinki Mariusa, które ciągną się czasami całymi stronicami, bawiły mnie tylko przez pierwsze „5 minut”. Przy każdym kolejnym jego wystąpieniu, które traktowałam, jako zapychacz książki, pozostawało mi tylko przewracanie oczami.
Arnold też niestety mnie zawiódł. Niby jego wypowiedzi są „na poziomie”, ale wszystko jest jakieś miałkie, a szumne zapowiedzi o kończeniu wątków, można sobie między bajki włożyć.
Jako zapalona czytelniczka cyklu liczę na to, że Mordi i Arnold nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, a zmiana „stajni” z Fabryki na Zysk i Sk-a przyniesie jakiś powiew świeżości dla kolejnych odcinków serii.
No Comment! Be the first one.