Konkwistadorzy, złoto i powrót Zahreda czyli Pierzasty Wąż Michała Gołkowskiego.
Od mojego ostatniego spotkania z Zahredem minęły już cztery lata. Kilka istotnych faktów wyparowało mi z głowy, ale ogólny zarys „sylwetki” pamiętałam dobrze. Uzbrojona w ten obraz, z ciekawością wyruszyłam na kolejną przygodę, z czwartą odsłoną cyklu Siedmioksiąg Grzechu Michała Gołkowskiego pod tytułem Pierzasty Wąż.
Nowy Świat.
Pchani żądzą złota, prą coraz głębiej w nieznany ląd, ogniem i mieczem torując sobie drogę pośród zamieszkujących obcą krainę półdzikich plemion.
Pośród nich kroczy na czele swej kompanii ubrany na czarno człowiek o wytatuowanych rękach.
Człowiek, o którego przeszłości, pobudkach czy myślach nie wiadomo dosłownie nic. Zahred.
W rytmie dudniących bębnów, w oparach dymu unoszącego się z Kamiennego Zwierciadła, wśród szaleńczych pląsów kapłanów, w pierwszych promieniach wschodzącego słońca – rodzi się Pierzasty Wąż. Moc, która pochłonie świat.
Kierunek Meksyk.
Jeżeli mieliście okazję czytać wcześniejsze tomy Siedmioksięgu Grzechu, to mniej więcej wiecie, czego po tej trylogii otwierającej tom czwarty, możecie się spodziewać.
Tylko że tym razem cała hucpa dzieje się podczas zdobywania Ameryki przez Zahreda wraz z kastylijskimi konkwistadorami. Dzięki temu zabiegowi i przeniesieniu akcji w kierunku obecnego Meksyku możemy liznąć odrobinę historię okolicznych ludów, ich wierzenia i „uścisnąć rękę” osławionemu Montezumie.
Oczywiście cały ten zabieg przeprowadzony jest w klasycznym Gołkosiowym — pełnym ironii, czarnego humoru, z obowiązkową dawką krwawej akcji, mrocznych tajemnic i wprowadzeniem nowych, bardziej lub mniej intrygujących bohaterów.
Reasumując. Świat we krwi: Pierzasty Wąż Michała Gołkowskiego, to ciekawa kontynuacja przygód Zahreda w bardzo interesującym i myślę mało znanym większości z nas historycznym tle.
No Comment! Be the first one.