Kontynuacja Przetainy, czyli Okiść Andrzeja Pilipiuka.
Po zakończeniu powieści Przetaina Andrzeja Pilipiuka, która miała być „jednorazowym wyskokiem”, czułam ogromny niedosyt — cała historia „urwała się w połowie zdania”, a ja wciąż pragnęłam zgłębiać przedstawiony w niej świat. Dlatego wiadomość o kontynuacji książki przyjęłam z dużym entuzjazmem i z ciekawością sięgnęłam po drugi tom serii pod tytułem Okiść.
Wróg u bram.
Wyprawa wybrańców, poszukujących ratunku dla swego ludu została zdradzona. Tylko troje przeżyło, dzięki pomocy bogini Nefem. Troje dzieciaków, mierzących się w bezludnych lasach i dzikich górach z niebezpieczeństwami, jakich nawet kapłani nie są w stanie przewidzieć. Cała nadzieja w tym, że Tańcząca w Deszczu nigdy nie wysyła nikogo na śmierć.
Oby wybrańcy pamiętali, że trzeba ufać w pomoc bogów, ale nie liczyć na cuda. Wytężać własne siły. Oby pamiętał o tym Ash, który nie może zrobić nic, by pomóc bratu i dziewczynie, którą pokochał. Może jednak zmierzyć się z własnym losem, który powoli odkrywa przed nim kolejne tajemnice. Nadchodzi czas decyzji, które rzucą swój cień daleko poza terytorium Tess.
Jest dobrze, ale…
Jeżeli miałabym porównać Przetainę i Okiść, to ta druga uzyskałaby jeden punkt.
Choć po „pierwszych taktach” powieści miałam spore wątpliwości i wręcz ogarnęła mnie mała niechęć do kontynuowania książki.
Wszystko przez to, iż akcja (o ile można jakkolwiek to nazwać akcją ;)) przeniesiona została do wioski, gdzie snuła się jak „smród po gaciach” i próbowała przedstawić losy tych, którzy w tej wiosce zostali. Próbowała, to słowo mocno na wyrost, gdyż to, co działo się na planszy, nie miała ani tempa, ani „pazura”.
Sytuacja zaś zmieniała się diametralnie, gdy „oko kamery” ponownie skierowane zostało na wybrańców i do akcji wkroczyli Węże.
I tu duży ukłon w stronę autora, bo bardzo fajnie pokazał, jak pod wpływem wydarzeń młodzi bohaterowie dorastają. Jak mimo strachu oraz braku doświadczenia stają na wysokości zadania i są gotowi oddać życie, by walczyć ze złem, które niosą ze sobą Węże.
No i jak przy Wężach już jesteśmy, to autor bardzo zmyślnie połączył różne wierzenia i kultury oraz naznaczył, co mogło stać się z wcześniejszymi pokoleniami.
Ogólnie (poza początkiem) historię dobrze się czyta. Postapokaliptyczny świat jest ciekawy, choć wciąż mocno tajemniczy. Bohaterowie może nie są jakoś mocarnie wykreowani, ale w końcu można z nimi nawiązać więź. Samo zaś oblężenie wioski wraz z zachowaniem obrońców miało w sobie to coś, że chciało się stanąć po stronie obrońców.
Dlatego chętnie spotkam się z bohaterami Okiści Andrzeja Pilipiuka kolejny raz, a tym z Was którzy lubują się w klimacie postapo, polecam „zerknąć” (ewentualnie przeniuchać jak Merlin ;)) na ten tytuł.
No Comment! Be the first one.