Dziedziczki, czyli trzecie spotkanie z Kuzynkami Andrzeja Pilipiuka.
Seria Kuzynki Andrzeja Pilipiuka może „do orłów” nie należy, ale jeśli podejdziemy do niej jako do lekkiego czytadła, które ma umilić czas po pracy, sprawdza się znakomicie. Z taką właśnie intencją sięgnęłam po trzecią część cyklu, Dziedziczki.
Odbudowa rodzinnej rezydencji.
Sielsko-anielską atmosferę burzy powrót Bractwa Drugiej Drogi. Tym razem niebezpieczeństwo grożące Michałowi wydaje się nie do pokonania. Przeciwko dziedziczkom stają również mieszkańcy Kruszewic, a z Moniką dzieją się rzeczy tyle niepokojące, co niebezpieczne.
Home sweet home.
Jestem pozytywnie zaskoczona.
O ile pierwsze dwa tomy byłam momentami skłonna zakwalifikować jako infantylne i dziecinne, tak w przypadku Dziedziczek musiałam zmienić zdanie co do tej serii. ;)
Jest doroślej, fabuła przestała być miałka, a wręcz „rozszczepiła się” na kilka wątków i nabrała odrobiny rumieńców. Zrobiło się też poważniej, przez co „cukierkowość” niektórych sytuacji odeszła w zapomnienie.
Szkoda tylko, że do tego obrazu nie dobiły poziomem główne bohaterki, które w wielu aspektach wciąż mają podobne spojrzenie na świat.
Stasia traktuje swoich pracowników jak chłopów pańszczyźnianych, albo może nawet gorzej. Katarzyna zaś przy „prostowaniu” łamiących prawo urzędników, sama wymachuje na prawo i lewo swoją (już dano nieważną) legitymacją CBŚ, wymuszając tym swoje racje.
Mimo tego zgrzytu z bohaterkami jest dobrze i całą historię fajnie i lekko się czyta.
Więc jeżeli macie ochotę na ten rodzaj fantastyki, to Dziedziczki Andrzeja Pilipiuka powinny przypaść Wam do gustu.
Polecam!
No Comment! Be the first one.