Księżniczka Andrzeja Pilipiuka, czyli drugie spotkanie kuzynkami Kruszewskimi.
Pierwsza część cyklu Kuzynki Andrzeja Pilipiuka wywarła na mnie całkiem dobre wrażenie, więc postanowiłam kontynuować przygodę z pannami Kruszewskimi, wampirzycą Moniką Stiepankovic oraz alchemikiem Michałem Sędziwojem w drugiej odsłonie serii, zatytułowanej Księżniczka.
Golem i Bractwo Drugiej Drogi.
Trudno jednak o normalność, gdy tylko jedna osoba z całej czwórki jest zwyczajnym człowiekiem.
Kłopoty pchają się drzwiami i oknami. Jeśli nie golem, to członkowie Bractwa Drugiej Drogi. Tuż za rogiem czają się dwaj pogromcy wampirów, którzy najpierw strzelają, a potem zadają pytania.
To za dużo nawet jak na dwoje alchemików, wampirzycę i agentkę służb specjalnych.
Zacne czytadełko.
W sumie nie mam zbyt wiele do napisania o Księżniczce.
Książka trzymała podobny poziom do swojej poprzedniczki, dzięki czemu czytało się ją szybko, łatwo i przyjemnie.
Fabuła w miarę trzymała się kupy, kontynuowała wątki napoczęte w poprzednim odcinku serii i w sumie tylko ilość dygresji oraz chodzenia wokół tematów różnych, które nie miały związku „ani z gruszką ani pietruszką”, było trochę zbyt wiele.
Bohaterki wciąż zaskakiwały mnie infantylnością w niektórych sprawach, co potwierdza troszkę moją tezę z pierwszego odcinka, że ich osobowość jest „spięta” nie z ilością przebytych doświadczeń, ale z wyglądem. ;)
Reasumując. Księżniczka Andrzeja Pilipiuka nie jest jakimś gigantem, który oszałamia kreacją bohaterów i fabułą, ale raczej pozycją, którą czyta się z lekkością i cieszy trochę fajnym połączeniem współczesności z wątkiem fantastycznym. Jeżeli lubicie takie lekkie historie, w które wplecione został wampiryzm i alchemia, to myślę, że warto przyjrzeć się całej serii.
No Comment! Be the first one.