Czarne miecze, czyli rozpoczynam swoją przygodę z cyklem Droga Samotnego Psa Arkadego Saulskiego.
Uwielbiam książki osadzone w klimacie Kraju Kwitnącej Wiśni. Dlatego na wieść o tym, że Arkady Saulski planuje wydać kolejną powieść w tym stylu, od razu pojawił się szeroki uśmiech na mojej twarzy. Jednak w całym tym radosnym oczekiwaniu postanowiłam zachować cierpliwość i sięgnęłam po pierwszy tom serii Droga Samotnego Psa pod tytułem Czarne miecze dopiero wtedy, gdy cała trylogia była już prawie kompletna, by móc pochłonąć ją w całości. ;)
Inu i syn daimyo.
W japońskim klimacie.
Ta książka zrobiła mi dobrze. ;) Więc będę bardzo nieobiektywna w jej ocenie, bo podobało mi się wszystko.
Zaczynając od klimatu, którym nie tylko się rozkoszowałam, ale wręcz w nim „utonęłam”, podziwiając, jak sprawnie autor oddał klasowość oraz chłodne międzyludzkie relacje, widoczne zarówno na linii pan — poddany, jak i w całym społeczeństwie.
Przez postać głównego bohatera, Inu — Ducha, wojownika z „najwyższej półki”, broni nie potrzebującej snu, który przez wewnętrzne demony zawiódł i splamił swój honor. Dzięki zrządzeniu losu, jak na dobrą historię przystało, Inu odnajduje nowego pana, przy którym ma okazję nie tylko odzyskać dawną pozycję, ale przede wszystkim odzyskać swój honor i zrehabilitować się.
Kończąc na wyczuciem poprowadzonej fabule, soczystych walkach, klanowych intrygach, opisach zbroi oraz ogólnie terminologii Kraju Kwitnącej Wiśni.
Wszystko to, co lubię najbardziej.
Dlatego, jeśli lubicie klimatyczne historie inspirowane średniowieczną Japonią, z licznymi świetnie przeprowadzonymi potyczkami oraz wyrazistymi bohaterami, to Czarne miecze Arkady Saulskiego są lekturą dla Was.
Gorąco polecam tę książkę i już cieszę się na kolejne spotkanie z Inu. ;)
No Comment! Be the first one.