Słowalkiria, czyli pożegnanie z cyklem Słowodzicielka Anny Szumacher.
Przygody, jakie przeżywałam w towarzystwie Słowodzicielki i Słowiedźmy Anny Szumacher, przywoływały sporo uśmiechu na mojej twarzy. Dlatego, ciekawa dalszych przygód szalonej bohaterki, sięgnęłam po zamykającą serię powieść Słowalkiria, którą czyta Sebastian Konrad.
Król nie żyje, niech żyje król…owa?
Będzie potrzebowała wszelkiej sensownej pomocy, by wyplątać się z tej kabały, ale i bezsensowną przyjmie, choć pewnie będzie przy tym przeklinać, gryźć i kopać.
Tymczasem Jord, Agni i Hidra próbują odnaleźć się w świecie bez narzuconych im ról i w efekcie kopią pod sobą coraz głębsze dołki. A jedyny rozsądny człowiek w królestwie, książę koronny Laal, ukrywa się w górach z drużyną smoków i robi wszystko, co w jego mocy, by nie sprawować swych zamkowych obowiązków.
Cyan, Hidra i motyw drogi.
Muszę przyznać, że zakończenie trylogii było wyborne, a czytając całą serię, bawiłam się po prostu wyśmienicie.
Duet Cyan i Hidra po prostu zwalał mnie z nóg. Ich wspólna droga, z całym pakietem docinek, to było dokładnie to, czego mi było trzeba.
Dodatkowo dynamiczna akcja i fabuła fajnie się spinały. Wątki ze smokami, piratami i innymi drzewami doskonale uzupełniały, a rozwój poszczególnych postaci, wśród których szczególnie wymiatała księżniczka Kwarq, to było dokładnie to, czego oczekiwałam.
Jeżeli chodzi o odniesienia do popkultury, to ponownie autorka mnie nie zawiodła, szczególnie gdy Cyan latała sobie na znanej wszystkim z jednej takiej serii miotle. ;)
Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić Słowalkirię Anny Szumacher, bo to fenomenalne zakończenie fajnej serii jest.
Gorąco polecam!
No Comment! Be the first one.