Wymienialny, wyprawa kolonizacyjna i Mickey7 Edwarda Ashtona.
Muszę przyznać, że zapowiedź książki Edwarda Ashtona, która dotyczyła całego pojęcia wymienialności, bardzo mnie zaintrygowała. Dlatego z ogromną ciekawością sięgnęłam po Mickey7 i o zgrozo, moja ekscytacja postawiła temu tytułowi chyba odrobinę za wysoko poprzeczkę.
Umieranie to żadna frajda… ale pozwala zarobić na życie.
Podczas rutynowego zwiadu zaginiony w akcji Mickey7 zostaje uznany za martwego. Kiedy dzięki pomocy miejscowych form życia wraca do kolonii, okazuje się, że spisano go już na straty, a do pracy zgłasza się nowy klon, Mickey8. Zwielokrotnianie wymienialnego jest zabronione i w razie wykrycia obaj zapewne trafią do odzyskiwacza białka. Mickey7 musi więc utrzymać swego sobowtóra w tajemnicy przed resztą kolonii. Ostateczny los zarówno tubylców, jak i kolonizatorów zależy od Mickeya7. Oczywiście, jeśli uda mu się nie umrzeć na dobre…
Mickey jest głodny.
Po wstępniaku strasznie się nakręciłam na tę historię i niestety trochę się zawiodłam.
Styl pisania autora jest lekki, więc jako sam twór, czytało się w sumie lekko, szybko i przyjemnie.
Niestety nie doczekałam się rozwinięcia całego konceptu. Bo w zasadzie po wpadce z zadaniem, kiedy to wszyscy myślą, że Mickey7 nie żyje i automatycznie tworzą Mickey8, rozpoczyna się książka o cięciu kalorii i o tym, jak Mickey7 i 8 są głodni.
Obaj panowanie też w tym całym zamieszaniu, nie do końca potrafią się dogadać, w kwestiach życia i pracy, więc to, jak w sumie próbują ukrywać, że jest ich dwóch, jest odrobinę grubymi nićmi szyte. Ponadto wszystko, co robią Mickey7-8 jest bez jakiejkolwiek emocji. Normalnie, jakbym miała do czynienia z wydmuszkami, które są głodne.
Jeżeli chodzi o resztę fabuły, to kręci się wokół dygresji o tym, jak Mickey dostał pracę wymienialnego, jak przebiegały jego wcześniejsze reinkarnacje i jak inne kolonie radziły sobie na różnych światach.
W sumie pomysł fajny, ale miałam wrażenie, że autorowi zabrakło koncepcji, jak to wszystko zgrabnie połączyć i sprzedać, żeby czytelnik, odkładając książkę, powiedział po prostu WOW.
No Comment! Be the first one.