Kierunek południe i nowe, „uczciwe” życie Goratha, czyli GORATH. Krawędź otchłani i Janusz Stankiewicz.
Pół-ork Gorath „wkradł się” do mojej głowy, dzięki debiutanckiej powieści Janusza Stankiewicza pod tytułem GORATH. Uderz pierwszy. „Wkradł się” i postanowił zająć całkiem spory kawałek mojej pamięci, dlatego postanowiłam sprawdzić, co u niego słychać w drugiej odsłonie cyklu GORATH pod tytułem GORATH. Krawędź otchłani.
Klątwa urodzeń i Kathana Marr. ;)
Po ucieczce niemal z paszczy smoka Gorath próbuje nacieszyć się odzyskaną wreszcie wolnością na odległych Wyspach Południowych. Niestety, brutalna wojna z ostatnimi królestwami leśnych elfów odciska ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, a rywalizujące ze sobą przestępcze gangi działają bezwzględnie. Gorath, który szybko przekonuje się, że rozpoczęcie tu uczciwego życia nie będzie proste, oddaje swą siłę i umiejętności na ich usługi.
Wkrótce jednak dogonią go cienie przeszłości. Za sprawą jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni i zlecenia, które od niej przyjmuje, Gorath trafia na piracki statek dowodzony przez bezwzględnego kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Ich zadaniem jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, przedmiotu pożądania jednego z Kathanów z Imperium.
Tymczasem dawny przyjaciel Goratha, elf Magister Evelon, podejmuje niebezpieczną grę z potężną Kathaną Marr. Grę, w której stawką jest nie tylko niezależność Bractwa Oświeconych, ale i przyszłość całych narodów. Oraz zwykła przyzwoitość.
Gorąco i politycznie. ;)
Nie będę owijać w bawełnę i od razu napiszę, iż ten tom podobał mi się dużo bardziej niż tom pierwszy.
Od pierwszej strony jest „soczyście”. Intryga wyśmienicie się układa, a Kathana Marr pozuje na moją ulubioną kobiecą postać. Jak ona ma dobrze poukładane w głowie, jak segreguje i przekłada układa te polityczne klocki. No i najważniejsze, jak pięknie „na paluszkach tańczy” ze swoimi męskimi pobratymcami, od niechcenia dyktując im tempo i rytm.
Trochę zamieszania do jej chaotycznego świata wprowadza elf Magister Evelon, który również napisany jest wyśmienicie. W sumie nie wiadomo czy kibicować bardziej jemu, czy Marr. Oboje w swoich knowaniach wspinają się na wyżyny i wszystko wskazuje na to, że dodatkowo bawią się (razem) przy tym świetnie. ;)
A Gorath… No cóż. Miał układać sobie życie na nowo, ale jak głód zagląda w oczy, to stara profesja nie wydaje się najgorszą opcją na życie. Choć widać, że mój ulubiony pół-ork, który zdrady się nie boi, (choć może powinnam napisać, że wie, jak się ustawić i odpowiednio wybrać stronę w lokalnym konflikcie), zmienia się. Owszem wciąż bez mrugnięcia okiem może sprzedać Wam „kosę wprost pod żebra”, ale gdzieś tam zaczyna mu ciążyć rola i życie, które wybrał.
Dlatego sięgając po GORATH. Krawędź otchłani i Janusza Stankiewicza szykujcie się na sporą dawkę adrenaliny, morze przygód i moralnych wątpliwości oraz fenomenalnie skrojone intrygi.
Bardzo, ale to bardzo poleca wszystkim miłośnikom dobrych powieści fantastycznych i już nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z Gorathem i spółką.
No Comment! Be the first one.