Więcej niż zło, czyli pierwsza odsłona cyklu Kroniki Traw Eweliny Stefańskiej.
Przyznaję się bez bicia, że nie miałam w planie sięgać po Więcej niż zło Eweliny Stefańskiej. Zobaczyłam jednak ten tytuł w mojej apce EmpikGo i pomyślałam, że w sumie zarys fabuły jest dość intrygujący, więc mimo średnich opinii, które przewinęły się przed moimi oczami, dam szansę temu debiutowi.
„Słowik” i Eustachy.
Okaleczony starzec, podający się za wędrownego zielarza. Kaleki żołnierz z gorącym poczuciem misji. Młody syn plemiennego wodza, ciągle żyjący w cieniu zmarłego ojca. Piękna tancerka rzucająca uroki równie łatwo, jak powłóczyste spojrzenia.
Ich losy połączą się w zapomnianej przez Bogów i ludzi wiosce na skraju nieprzebytej puszczy.
Tajemnica okrutnych morderstw, widmo wojny, mordercze zapędy okolicznych plemion, wreszcie brudna, śmiercionośna magia – z tym wszystkim przyjdzie się zmierzyć ludziom, którzy ledwie się znają, szczerze się nienawidzą i nie powiedzieli sobie ani słowa prawdy. A jednak będą musieli sobie zaufać.
Fabuła utonęła w chaosie.
Jak już nadmieniłam we wstępie, zaraz po premierze czytałam kilka opinii książki, które nie zwiastowały cudów. Więc podeszłam do tego tytułu raczej z nastawieniem, co przyniesie mi fabuła, a mniej, jak to autorka tam wszystko poukładała.
I w sumie, pod odsłuchaniu całości, mogę śmiało napisać, że to podejście było właściwe. Gdyż chaos fabularny (przeszłość czy przyszłość — jeden czort ;)), który serwuje autorka, nie pomaga powieści.
Choć historia, jak i samo tło (które czasem potrzebuje rozwinięcia), jest dość ciekawa, a postacie takie jak „Słowik”, czy bardzo fajnie wykreowany, tajemniczy zielarz Eustachy, dają radę.
Dlatego jeżeli sięgniecie po Więcej niż zło Eweliny Stefańskiej, to nie oczekujcie cudów, bo książka nie porywa, ale jeżeli seria będzie kontynuowana, to myślę, że ma szansę rozwinąć się w coś ciekawego.
No Comment! Be the first one.