Powrót Riolaty Ridarety i hektolitry polityki, czyli Feliks W. Kres i Najstarsza z Potęg.
Riolata Ridaretta dała nieźle popalić Raladanowi w siódmej odsłonie fantastycznego cyklu Feliksa W. Kresa i „obiecała więcej” w kolejnej odsłonie. ;) Dlatego z zaciekawienie sięgnęłam po ósmą Księgę Całości pod tytułem Najstarsza z Potęg.
Pięć lat później.
Od śmierci Riolaty Ridarety minęło 5 lat. Długich lat. Mapa Szereru zmieniła się – krainy straciły władców, rozpadły się sojusze, odeszli ci, którzy, wydawali się niezastąpieni a na ich miejsce przyszli nowi, bez których świat istniałby tak samo. Tylko cicha walka o władzę trwa niezmiennie i nieustępliwie.
Nadchodzi czas przesilenia i tym razem nowy porządek wykuje się nie w szczęku mieczy i rżeniu koni, ale w huku dział abordażowych i ostatnich krzykach tonących rannych.
Karty rozdadzą zdrajcy a konsekwencje poniosą legendarni kapitanowie i ich marynarze. Żaden z nich nie wybiera się na spotkanie ze śmiercią, a jednak wielu ją spotka.
Czas na oddech?
Po niesamowitych emocjach, jakie towarzyszyły mi podczas czytania Tarczy Szerni, przyszedł „czas na oddech”. Jest odczuwalnie wolniej. Akcja nie pędzi jak rączy koń, ale powoli, acz bardzo stanowczo posuwa się do przodu.
My zaś „wgryzamy się” w politykę, bo Raladan w końcu dojrzał do sprawowania władzy na Agarach i do poważnego traktowania swoich pociech. Bardzo podoba mi się jego odmiana i to, jak „dorósł” do swojej roli. Jest teraz postacią przodującą, która w końcu może i w mojej opinii ma prawo do decydowania o losach wielu.
Ridareta, która powróciła do żywych, też pokazała się z zupełnie innej strony strony. Wyruszamy z nią w kolejną morską przygodę, ale ta choć ma w sobie nutkę dawnego szaleństwa, to jednak prowadzona jest z pewną powagą i nutką świeżości.
I gdy przy tych statkach jesteśmy, to muszę nadmienić, że początek powieści, w którym główne skrzypce grają Mevev Cichy i Sayl, wierni oficerowie Riolaty Ridarety, bardzo przypadł mi do gustu. Gdzieś w poprzednich częściach Ci dwaj panowie przewijali się obok postaci Ridi jak cienie, a teraz w końcu mogliśmy poznać ich zamiary i motywacje.
Dlatego polecam Wam gorąco Najstarszą z Potęg Feliksa W. Kresa, bo fantastycznie pokazuje ona zmiany, jakie zaszły w głównych bohaterach, otwiera oczy czytelnika na ważne tematy dotyczące polityki i doskonale uzupełnia całość dużą dawką czarnego humoru.
Ech… I więcej już nic nie będzie :(
Nie będzie. :(