Ezena, niewolnica wyniesiona do godności księżnej, czyli Feliks W. Kres i Pani Dobrego Znaku. Wieczne Cesarstwo.
Miałam mały (wakacyjny) poślizg w czytaniu drugiej odsłony Pani dobrego Znaku Feliksa W. Kresa. Na szczęście szybko odnalazłam się w książkowej rzeczywistości, a Wieczne Cesarstwo, które porusza dalsze losy wyzwolonej niewolnicy, zaskoczyło mnie swoim militarnym wydźwiękiem.
Walka Dartanu z Wiecznym Cesarstwem.
„Uzurpatorka!” krzyczeli.
A jednak poszli za nią.
Poszli za nią rycerze z najlepszych domów, prości knechci, niewolnicy i majętni mieszczanie. Uwierzyli w marzenie i ruszyli po odzyskanie dawnego Dartanu – królestwa zbudowanego z rycerskiego honoru, wojennej chwały i pieśni o wiecznej miłości. Szlachetni marzyciele ruszyli na śmiertelny bój, po którym długo jeszcze będą opłakiwać godnych przeciwników, których musieli zabić.
W świecie rządzonym przez mężczyzn i urządzonym dla mężczyzn, kobieta nie ma szans wygrać, grając zgodnie z zasadami. I Ezena doskonale o tym wie. Zamiast grać, przewraca szachownicę, a zaskoczonemu przeciwnikowi wbija sztylet w serce. Tak właśnie wygrywa się z Wiecznym Cesarstwem. Tak właśnie prowincję czyni się Królestwem.
Militarnie.
To chyba najsłabsza odsłona Księgi Całości, jaką miałam okazję do tej pory czytać.
Oczywiście autor nadal zachwyca plastycznymi opisami i niesamowitą kreacją postaci, wśród których prym wiodą kobiety (choć tu jakby trochę bardziej zagubione i głupiutkie). Jednak gdzieś w tym tomie zabrakło mi życia i tempa.
Możecie zapytać. Jak w tym przepełnionym wojną i walkami tomie może brakować tempa? A jednak. Miałam wrażenie, że środek, który naszpikowany jest scenami batalistycznymi, w porównaniu do poprzednich odsłon cyklu, jest po prostu przegadany. Te rozwleczone opisy walk, są powtarzalne, nudne i zamiast przyciągać jak magnes, wybijają z czytelniczego rytmu.
Na szczęście autor w tym całym spadku formy zachował umiejętność utrzymania czytelnika w niepewności co do zwycięzcy opisywanego konfliktu. Szala zwycięstwa przechylała się wiele razy ze strony na stronę, dzięki czemu czułam jakąś nutkę zainteresowania całym konfliktem.
No cóż, może Pani Dobrego Znaku. Wieczne Cesarstwo Feliksa W. Kresa nie okazała się wybitnym tworem, ale jednak wciąż trzymała swój poziom i zmotywowała mnie do sięgnięcia po kolejną odsłonę cyklu, którą jest Porzucone królestwo.
>To chyba najsłabsza odsłona Księgi Całości, jaką miałam okazję do tej pory czytać<.
Mam identyczne zdanie. Przyznam, że na "Pani Dobrego Znaku" poprzednim razem odpadłem od cyklu – kolejnych pozycji nie czytałem (dopiero w tym roku zbiór "Żeglarze i jeźdźcy" z nową powieścią "Siedmiu najemników" – dla mnie to dużo lepsze od "Pani…").
Trzymam za słowo, bo jak będzie gorsze od “Pani…”, to się zezłoszczę ;)
Tu masz moją opinię:
https://seczytam.blogspot.com/2022/06/feliks-w-kres-zeglarze-i-jezdzcy.html
Dorzucam. :)