Demoniczny kogut, tajna organizacja i zakręcona główna bohaterka, czyli Katarzyna Wierzbicka i Tajne przez magiczne.
Branie udziału w wyzwaniu #polskafantastykafajnajest nie tylko motywuje mnie do czytania większej ilości polskich fantastycznych książek, ale daje również możliwość częstszej interakcji w mediach społecznościowych z autorami tychże powieści. No i właśnie dzięki temu na Instagramie poznałam Katarzyną Wierzbicką vel @kasia_wierzbicka_autorka, która zareklamowała swoją powieść Tajne przez magiczne, a ja po takiej rekomendacji nie mogłam sobie odmówić przyjemności i koniecznie musiałam tej książki „spróbować”.
W przedszkolu fajnie jest. ;)
Faceci potrafią namieszać w życiu. Agata Filipiak przekonała się o tym na własnej skórze. Nie dość, że ma złamane serce, to jeszcze zmuszona została do porzucenia swojej obecnej pracy.
Teraz by zdystansować się trochę od świata i problemów postanawia zatrudnić się w pobliskim przedszkolu na stanowisku woźnej. Ku jej rozpaczy, spokojna przystań (pomijają oczywiście niesforne płaczące dzieciaki) okazuje się miejscem kolejnych problemów i to niestety nie tych przyziemnych, ale dziwnych, a wręcz magicznych.
Lekko acz mrocznie.
Od pierwszej strony książki bawiłam się wyśmienicie. Pochłaniałam całą historię, niczym najlżejsze ciasto z pianką i nie mogłam uwierzyć, że za tą lekkością i humorem może skrywać się taką ilość mroku.
Gdyż od początku powieść wydaje się radosna niczym skowronek o poranku. Przedszkole, mniej bądź bardziej rozbrykane dzieciaki i nieco nieporadna Agata nie pozwalają na nudę i brak uśmiechu na twarzy.
Jednak za tą pozornie „rozbrykaną” i lekką opowiastką czai się przeszywający mrok okraszony motywami słowiańskich wierzeń, magią i wręcz morderczą tajemnicą.
Wszystkie te elementy zostały podane ze smakiem i w odpowiednim tempie, a zagrywki bohaterów zmuszały do głębokich przemyśleń o wpływaniu najbliższych osób na nasze życie.
Niestety przy czytaniu nie obyło się bez kilku „zgrzytów”. Główna bohaterka, choć sympatyczna irytowała mnie mocno swoją nieporadnością, tak że momentami miałam chęć wrzucić ją do kategorii „głupia gąska”. Ponieważ zaś moja rodzicielka długie lata pracowała w przedszkolu, mocno ubodła mnie sytuacja po dość groźnym wypadku. Wszystko udało się zamieść po dywan bez większych konsekwencji dla placówki i kadry.
Mimo jednak tych „drobiazgów” pomysł na historię i sama historia wręcz napompowana humorem z lekką nutką słowiańską, bardzo mi się podobała. Dlatego jeżeli macie ochotę na nietypowe, lekkie, acz mroczne urban fantasty, to koniecznie sięgnijcie po Tajne przez magiczne Katarzyny Wierzbickiej i sprawdźcie sami, jakie dziwy skrywają przedszkolne mury.
Polecam gorąco!
Dziękuję serdecznie za recenzję!
:)