Powrót do Lunathion, czyli Sarah J. Mass i Dom nieba i oddechu. Część 1.
Moja relacja z Panią Mass troszeczkę się skomplikowała po ostatniej odsłonie cyklu Dwór cierni i róż. ;) Pokręciłam noskiem, potupałam nóżką, ale wiedziałam, że jak tylko pojawi się nowa książka autorki, to ciekawość zwycięży. No i jak sami widzicie. Pierwsza wzmianka o „powrocie do gry” Bryce Quinlan i Hunta Athalara i od razu w moich rękach pojawia się Dom nieba i oddechu. Część 1. :D
Tharion i nowa intryga.
Po uratowaniu Lunathion Bryce i Hunt powoli starają się powrócić do szeroko pojętej normalności, schodząc z oczu nie tylko Asterim, ale także mieszkańcom samego miasta.
Niestety ich plany i marzenia nie znajdują się na liście priorytetów Thariona, który postanawia wykorzystać pozytywną energię oraz dobre serce Bryce wraz z całą ekipą w kolejną intrygę.
Gdy akcja zaczyna się zbyt późno.
Ja wiem, że to dopiero pierwsza odsłona tego odcinka, ale zapowiada się, że będzie grubo, a Mass znowu pokazuje swoje najlepsze oblicze.
Chemia, która tworzy się między poszczególnymi postaciami, aż wylewała się z czytnika, a ja sama zaczynałam czuć się ważną częścią tej zróżnicowanej grupki przyjaciół.
Bardzo spodobał mi się również kierunek w jakim rozwija się wątek Ruhna. W poprzedniej odsłonie, braciszek Bryce był taki trochę „fifarafa”, a jego obecność „ni to mnie ziębiła, ni to grzała”. Teraz gość pokazuje, że nie jest miękką bułą, która umie tylko korzystać z „rodowodu i paszportu”, ale ma całkiem nieźle poukładane w głowie.
Bryce i Hunt utrzymują swój poziom, o którym pisałam już przy okazji Domu ziemi i krwi.
Jedynie, do czego mogłabym się przyczepić (poza seksem, ale autorka, to już chyba erotyzm wpisała na stałe do swojego repertuaru), to rozłożenie akcji.
Pierwszych sto/sto pięćdziesiąt stron, to lanie wody, które nie wnosi wiele do fabuły i po prostu jest „standardowym, książkowym wypełniaczem numer 7”. ;) Jednak jak już przejdziemy do „akcji właściwej”, to zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki, w której pojawiają się nowe, ciekawe postacie (Sarah, jej brat i Cormac) oraz tajemnice, które mogą zmienić bardzo wiele w postrzeganiu niektórych postaci (mówi Wam coś imię Danika ;)).
Więcej nie zdradzam, tylko podkreślę ponownie, że jest grubo, a ja się już jaram na samą myśl, że już niebawem w moich rękach znajdzie się Dom nieba i oddechu. Część 2. :D
No Comment! Be the first one.