Zdjęcie sprzed lat, czyli Harlan Coben i Tylko jedno spojrzenie.
Mów mi Win, czyli ostatnia odsłuchana powieść mojego ulubionego kryminalnego pisarza, „grała i śpiewała”, ale odniosłam wrażenie, że odarła Windsora Horne Lockwooda III z całej tajemniczej otoczki, jaka go otaczała. Dlatego z kolejną powieścią mistrza wróciłam na „bezpieczne tereny” i wysłuchałam Tylko jedno spojrzenie, które czytał, jak zawsze wyśmienicie, Jacek Rozenek.
Zaginięcie…
Ciekawa fabuła i zaskakujące zakończenie.
Tylko jedno spojrzenie, to kolejna bardzo dobra powieść spod pióra autora, która dzięki skupieniu akcji, aż na czterech wątkach (zaginięcie męża Grace — Jacka, domniemane przestępstwo zgłoszone przez gospodynię domową, prokurator dąży do odkrycia prawdy o śmierci swojej siostry i gangster — nowy znajomy Grace — szuka zemsty po śmierci syna), zyskuje rumieńców z każdą odsłuchaną minutą.
Wątki się ze sobą świetnie przeplatają i „wskakują” na swoje miejsce w odpowiednim czasie oraz momencie. Dzięki czemu czujemy, iż każdy z nich będzie mieć niebagatelne znaczenie w ogólnym rozprawieniu się z mocno skomplikowaną intrygą.
Intrygą, która podkręca tempo akcji, odpowiednio dawkuje napięcie i jak to u Cobena, świetnie wodzi czytelnika za nos.
Dlatego jeżeli macie ochotę na dobry, dynamiczny thriller z zaskakującym zakończeniem, to polecam sprawdzoną firmę Harlana Cobena i Tylko jedno spojrzenie.
lubię powieści Cobena, mimo że uważam je za lekko przewidywalne. Dawno jednak żadnej nie czytałam, więc może najwyższy czas do jego twórczości wrócić :)
Autor ma swój schemat, ale przynajmniej mi, to nie przeszkadza, bo się wciągam i lubię jak „wodzi mnie za nos”. ;)