Cykl: Pięć Królestw # 1: Łupieżcy niebios

Pięć Królestw. Łupieżcy niebiosPierwsza wizyta na Obrzeżach, czyli Łupieżcy niebios Brandona Mulla.

Możecie sobie ze mnie heheszkować, ale mam ogromną słabość do literatury dziecięcej. Dlatego nie mogę się oprzeć i gdy tylko mam możliwość podczytuję kolejne pozycje z tego gatunku, a w szczególności te, które wychodzą spod pióra Brandona Mulla. Czyli kreatora niezwykłych światów, wypełnionych magią i bohaterami, którzy z otwartymi umysłami, ale i pięknymi sercami, wiedzą jak wybrnąć z każdej sytuacji. No i właśnie taką przygodę w nietuzinkowym towarzystwie odnajdziecie w kolejnej książce autora pod tytułem Łupieżcy niebios, o której poniżej popełniłam słów kilka.

Halloween i wycieczka do nawiedzonego domu.

Cole bardzo chciałby zaimponować swoim kolegom i koleżankami z klasy, dlatego zachęca wszystkich do odwiedzenia nawiedzonego domu. Tam, tu po przekroczeniu progu odpala „protokół odwaga” i z uśmiechem na twarzy stara się pokazać wszystkim, że żadna Halloween’owa dekoracja, nie jest w stanie go poruszyć.

Uśmiech na jego twarzy szybko jednak rzednie, gdy okazuje się, że tajemniczy dom okazuje się pułapką, a jego przyjaciele zostają porwani. Mimo szoku i przerażenia całą dziwną sytuacją, Cole nie zamierza siedzieć bezczynnie i postanawia ruszyć śladem porywaczy.

Tu czeka go kolejna niespodzianka, która nawet w najśmielszych snach nie powinna się zdarzyć. Chłopiec trafia do dziwnego świata, który napotkany Stróż Drogi tytułuje Obrzeżami, czyli miejscem, które leży między jawą i snem, rzeczywistością i wyobraźnią, i rządzi się swoimi magicznymi prawami. W dodatku nie dość, że nie udaje mu się uwolnić przyjaciół, to jeszcze sam trafia w ręce niewolników.

Szczęście w nieszczęściu, Cole zostaje szybko sprzedany Łupieżcom Niebios i trafia do Nieboportu, gdzie poznaje nowych, interesujących przyjaciół. Czy wraz z nimi uda mu się uwolnić porwane z Ziemi dzieci i wrócić do domu?

Zapowiada się kolejna, wyśmienita seria. :D

Uwaga! Będę się zachwycać. :D

Tak, bo Brandon Mull zaczął tę serię intrygująco i to już od samego wstępu. Grupa dzieciaków porwana do innego, magicznego świata, to nie tylko świetny pomysł na książkową przygodę, ale też (tak sobie tylko gdybam ;) ) i na niezłą grę.

Pięć Królestw. Łupieżcy niebiosDo książkowej przygody jednak wracając. To od pierwszej strony jest ona niesamowita, niebanalna i zajmująca. Ciężko się od niej oderwać, gdyż akcja pędzi jak szalona, a jej nieoczekiwane zwroty bardzo mocno podgrzewają atmosferę.

Główny bohater — Cole — choć lekko zakręcony, to jest niesamowity w swoim postępowaniu. Ma „głowę na karku”, myśli bardzo logicznie, czasem, jak na młodzika przystało brawura i zuchwałość przejmują nad nim kontrolę.  Jednak wśród tych wszystkich szaleństw i często naprędce podejmowanych decyzji widać,  iż chłopak ma serce we właściwym miejscu i za każdym jego nawet najmniejszym posunięciem czuć troskę o innych oraz gotowość niesienia pomocy.

Były dwa słowa o bohaterze i akcji, to jeszcze na koniec absolutna „wisienka na torcie”, czyli Obrzeża. Ten magiczny świat leżący między jawą i snem, który „otworzył” przed nami Brandon Mull jest niesamowity i złożony (formiści, latające zamki, nieboloty, dryfdyski, Spustosz, Chmuromury,…). Odkrywanie jego kolejnych dziwów wraz z Colem jest niesamowitą frajdą i już nie mogę się doczekać, kolejnych cudowności, jakie ze sobą niesie.

Podsumowując. Łupieżcy niebios Brandona Mulla, to cudowna uczta dla wyobraźni, dlatego gorąco polecam tę powieść zarówno młodszym, jak i tym nieco starszym czytelnikom.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję : Wydawnictwo Wilga
Wydawnictwo Wilga

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę