Kierunek wyspy i skarb legendarnego kapitana, czyli Król bezmiarów Feliks W. Kres.
Pierwsza odsłona Księgi Całości polskiego pisarza fantasy Feliksa W. Kresa pozwoliła mi „liznąć” trochę surowego świata Szereru i Aleru oraz nastroiła mnie pozytywnie do dalszej współpracy, która tym razem przybrała imię Król bezmiarów. :)
Bezmiary…
I istnieją Bezmiary. Bezmiary, przed którymi te Potęgi drżą.
Spotkanie pirackiego kapitana Rapisa z kobietą schwytaną w osadzie garyjskich rybaków to tylko początek wielkiej historii. Historii, w której jeden akt przemocy zadecydował o życiu i śmierci tysięcy ludzi.
Historii, w której nienawiść nierozerwalnie splata się z miłością, prawda z kłamstwem, a zdrada z lojalnością przekraczającą nawet granice śmierci.
Oto świat, w którym ludzie na wskroś uczciwi gniją w kopalniach, a kanalie robią błyskotliwe kariery. Świat, który nie zna pojęcia litości, bo też i nigdy jej nie doświadczył.
Przychodzi czas zapłaty. Garra spłynie krwią.
Dalekie południe, piraci i Rubin-Geerkoto.
No powiem Wam, po prostu miodzio. :D
Od pierwszej strony wydaje się, że to będzie taka sobie nieskomplikowana, wręcz przyjemna marynistyczna historyjka z piratami i skarbem w tle. Jednak to tylko pozory. Gdyż z każdą „przerzuconą” stroną wychodzą na jaw nowe fakty, na pokład wypełzają mroczne tajemnice, a atmosfera robi się ciężka od niedopowiedzeń.
Sami bohaterowie zaś to Crème de la Crème tej powieści. Nie są jednoznaczne dobrzy ani źli. Zaliczają różne wpadki, a ich niecne uczynki mogłyby zapisać się w annałach najbardziej podstępnych i zdradliwych zachowań. Mimo tej całej, mrocznej otoczki Ci sami bohaterowie, mają w sobie również ogromne pokłady dobra, które uwidaczniają się w najmniej oczekiwanym momencie. Dzięki czemu pokazują, że są po prostu ludźmi, z całym bagażem marzeń, pragnień i innych miłostek.
No i jeszcze kilka słów o akcji, bo przy pierwszym tomie ponarzekałam trochę na brak kompresji i nadmierne przegadanie.
W przypadku Króla bezmiarów, który liczy sobie trochę ponad 700 stron, autorowi udało się zachować zdrowy balans i dynamizm akcji dzięki ograniczeniu opisów. Nie myślcie jednak, że ten zabieg ograniczył poznawanie świata. Wręcz przeciwnie. Odkrywamy jego nowe zakątki oraz poznajemy owiane tajemnicami przedmioty, nie dzięki przedłużonym opisom, a dobrze skrojonym dialogom.
Dlatego jeżeli macie ochotę na kawał dobrej fantastyki, to koniecznie zwróćcie swe oblicze w kierunku Króla bezmiarów Feliksa W. Kresa. Będzie to zapewne jedna z lepszych fantastycznych książek jakie spotkacie na swojej drodze.
Polecam!
No i masz mnie totalnie! To brzmi jak książka, która bardzo mi się spodoba. Uwielbiam takie klimaty i czasem przeniesienie się w świat fantastyki jest naprawdę genialne!
Dokładnie „zabór totalny” był moim celem.
Czytaj, koniecznie czytaj, bo cała seria zapowiada się po prostu wyśmienicie. :D