Północna granica, czyli pierwsza odsłona najsłynniejszej polskiej serii fantasty Feliksa W. Kresa.
Nie będę ukrywać, ale nie miałam do tej pory okazji zapoznać się z najsłynniejszą serią polskiej fantasty, jaką jest Księga Całości Feliksa W. Kresa. Dlatego bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że Fabryka Słów podjęła się wznowienia serii, a ja w końcu będę miała okazję rozpocząć swą przygodę w tym magicznym świecie, który otwiera tom pierwszy pod tytułem Północna granica.
Na początku była Szerń.
Armektańscy legioniści od setek lat stoją na straży i przelewają krew, by zagrodzić alerskim bestiom drogę w głąb kontynentu. Nieustępliwie trwają w zasypywanych śniegiem stanicach, wyjeżdżają na patrole, z których część z nich nigdy nie wróci. Nadchodzi jednak czas zmian. Czas, gdy poświęcenie, determinacja i śmierć setek już nie wystarczą, by zapewnić bezpieczeństwo setkom tysięcy. Nadchodzi Czas Przesunięcia i bitwa, o której nie usłyszą na dworach Szereru. Bo nie będzie nikogo, kto mógłby o niej opowiedzieć.
Wojskowo i politycznie.
Po zakończeniu pierwszego tomu mogę napisać śmiało, że „obwąchałam” się z kawałkiem przedstawionego świata i jego bohaterami.
Kawałkiem, gdyż cała akcja pierwszego tomu dzieje się w okolicy linii dzielącej Armekt od Aleru. Tam wojsko Armektu (ludzie + koty) stawia czoła dziwnym, agresywnym srebrnym i złotym plemionom.
No i właśnie dzięki takiemu umiejscowieniu akcji na plan wysuwają się bardzo ciekawie skrojeni, wojskowi bohaterowie. Bohaterowie, którzy poza codzienną walką z plemionami tajemniczych Alerów, muszą również poradzić sobie z własnymi słabościami. I nie chodzi tu tylko o osobiste problemy, ale również mnóstwo wojskowych decyzji, które dla zwykłego zjadacza chleba mogą wydawać się nielogiczne czy bezduszne. Jednak podejmowane z najwyższą starannością mają za zadanie ocalić jak największą liczbę oddelegowanych pod swoją komendę ludzi.
Oczywiście za wieloma podejmowanymi decyzjami kryją się również polityczne smaczki i choć autor stara się nie epatować polityką na prawo i lewo, to jednak bardzo dobrze pokazuje działanie mechanizmów przy podejmowaniu kluczowych postanowień.
Dobre sceny batalistyczne.
Spoglądają zaś na akcję i jej tempo, to ogólnie jestem ukontentowana. Choć bywały momenty, którym przydałaby się kompresja. ;) Jestem jednak w stanie tę wylewność niektórych opisów wybaczyć, szczególnie iż wszystkie sceny batalistyczne, bitwy i nawet małe potyczki zostały wręcz dopieszczone, że za każdym razem odnosiłam wrażenie, iż stoję zaledwie kilka kroków od centrum wydarzenia.
Dlatego po tym pierwszym tomie mogę napisać, że podoba mi się. Świat jest ciekawy, surowy i bardzo brutalny, a bohaterowie wyraziści. Na pewno będę kontynuować przygodę z Księgą Całości Feliksa W. Kresa i wszystkim entuzjastom fantastyki polecam na sprawdzenie pierwszy tom serii Północna granica.
Oj tak, to kawał znakomitej fantastyki, a do tego Kres jest niedoścignionym mistrzem w kwestii kreacji wiarygodnych, trójwymiarowych bohaterów. Moja ukochana część to “Król Bezmiarów”, ale czekam już na “Panią Dobrego Znaku”, która ma wysokie noty u czytelników. No i najważniejsze – autor pisze właśnie ostatni tom cyklu!
I to chyba najbardziej motywuje do czytania. Cykl zostanie zakończony. :D
Ja na razie czytałam tylko pierwszy i drugi tom. I choć oba dobre, to jednak dla mnie drugi lepszy :)
Też dość długo zwlekałam z czytaniem, bo książki były trudno dostępne, a i nieukończony cykl zniechęcał. Teraz jednak mam nadzieję przeczytać całość ;)
Ja “obrobię” Dwory i mam w planie zabierać się za tom II (no, może jeszcze przed czytaniem “wsunę” Królową :P), więc sprawdzę, który tom lepsiejszy. ;)
“Północna granica” to zdecydowanie najlepszy tom z Księgi Całości (z tych, co czytałem, dotarłem do trzeciego). Pozostałe też dobre, ale kreacja Alerów jednak robi największe wrażenie, stawiałbym tezę, że Kres właśnie tutaj się najbardziej wykazał. Ja czytałem “Północną granicę”, jeszcze w jednym ze starszych wydań, gdy autor wciąż był literacko nieaktywny. Także byłem zachwycony, gdy zdecydował się wrócić, teraz kupuję najnowsze wydanie :)
Za kolejne książki będę się dopiero zabierać, ale tu widać, że autor bardzo mocno chciał przedstawić świat. Co z jednej strony miało swoje plusy, ale też pewne minusy. ;)
Co do powrotu. Nie ukrywam, że dla mnie, to też była pozytywna wiadomość. Stale biłam się z myślami, że przeczytam serię, ale potem dostępność książek mnie zniechęcała. A teraz mogę mieć je wszystkie. :D