Nastoletnia agentka, Afryka Środkowa i eksperymenty, czyli Diabeł, laleczka, szpieg Matta Killeena.
Młodzieżowe Bękarty Wojny z żydowską dziewczynką w roli agentki bardzo przypadły mi do gustu. Dlatego postanowiłam wrócić na front II Wojny Światowej i wraz z Sarą Goldstein vel Ursulą Haller odnaleźć szalonego naukowca w drugiej odsłonie cyklu Matta Killeena pod tytułem Diabeł, laleczka, szpieg.
Misja w Afryce.
Wtedy kapitan, szpieg, z którym pracuje, dowiaduje się o podejrzanym niemieckim lekarzu działającym w Afryce Środkowej. Plotka głosi, że mężczyzna eksperymentuje z bronią biologiczną i dysponuje wirusem dość groźnym, by unicestwiać całe miasta.
Zadaniem Sary i kapitana jest odnalezienie szalonego naukowca oraz przejęcie stworzonej przez niego broni – i to zanim naziści wykorzystają ją w walce. Dołącza do nich Clementine, udająca służącą pół-Niemka, pół-Senegalka, której ostrością języka i spostrzegawczością dorównuje tylko Sara. Kiedy podróżują przez tereny Konga i Gabonu, słowa Clementine zmuszają Sarę do zaakceptowania bolesnej prawdy, że masowa eksterminacja ludzi nie jest wymysłem nazistów.
Na fali?
Powiedzieć, że jestem zawiedziona tą odsłoną cyklu, to mało.
Owszem tytuł ma pewne plusy (ciekawy pomysł, przeniesienie akcji do Afryki Środkowej, poruszenie ważnego tematu broni biologicznej), ale mam wrażenie, że sama książka nie została przez autora przemyślana i dopracowana, przez co stała się swoistym „odcinaczem” kuponów po fantastycznym pierwszym tomie.
Możecie mi wierzyć, lub nie, ale Diabeł, laleczka, szpieg jest po prostu nudnawa. Fraza tempo akcji chyba zniknęła ze słownika autora, a zajęła je inna — opowiadajmy o niczym i żeby wydawało się profesjonalnie, doprawmy wszystko wstawkami w różnych językach.
Dodatkowo udawajmy, że bohaterka jest taka super, że w zasadzie może sama pociągnąć całą akcję. Wszyscy jej zawierzają, bo jej opiekun, po wypadkach z ostatniego odcinka nie potrafi poradzić sobie z własnymi demonami.
Jednak żeby nie było tak całkiem różowiutko, to ta sama super Sara jest łatwowierna i do tego wyniosła (tego nie grali w poprzednim odcinku). Wychodzi z roli a popełnione przez nią głupstwa, które powinny odbić się na misji, po prostu przechodzą bez echa.
I właśnie takie momenty uświadamiały mi, że historia jest naciągnięta jak „guma w majtach”, a cała szpiegowska atmosfera, która zachwyciła mnie w pierwszym tomie, jest tylko odległym wspomnieniem. Dlatego jeżeli macie ochotę na emocjonalną i klimatyczną powieść szpiegowską rodem z pierwszego odcinka, to Diabeł, laleczka, szpieg Matta Killeena nie będzie dobrym wyborem.
No Comment! Be the first one.