Koniec roku finansowego i lockdown, czyli podsumowanie miesiąca styczeń 2021.
Najbardziej intensywny pracowniczo miesiąc za mną. Możecie mi wierzyć lub nie, ale całkowicie nie ogarniam rzeczywistości w ostatnim czasie. 😅 Nawet informacja o totalnym lockdownie na Słowacji („zwykły” lockdown mamy tu od początku stycznia) była dla mnie tylko kolejnym newsem, który „przepuściłam” między uszami.
Jednak w tym całym zabieganiu, między kolejnymi planami i strategiami, obmyślałam też jakie „kosmetyczne” zmiany przydałoby się uskutecznić na blogu. ;) Już od dawna chodziło mi pogłowie połączenie podsumowania wraz ze zdobyczami, bo posty po części powielały informacje. Do tego postanowiłam również odświeżyć trochę część wykresową. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Nie przynudzając dłużej, reszta podsumowania miesiąca styczeń 2021 w odmienionej formie poniżej. :)
Cyferkowo.
Tradycyjne zacznę od cyferek. Styczeń pomimo wszystkich czasowych ograniczeń okazał się całkiem niezłym czytelniczo miesiącem. :)
Przeczytałam 12 książek, które dały 5 251 stron.
Styczeń 2021 roku udało mi się świętować w objęciach wyśmienitych lektur. Lekką ręką mogłabym wskazać przynajmniej cztery, którym należało się „podium”. ;) Jeżeli chodzi o lektury słabe, to nie było tragedii. Po Star Force spodziewałam się standardowego poziomu. Natomiast trochę rozczarowałam się książką Bartka Biedrzyckiego Zimne światło gwiazd. Pomysł ciekawy, ale historia okazała się płaska i powierzchowna.
Najlepsza przeczytana: Królestwo nadziei Dorota Pasek; Każde martwe marzenie Robert M. Wegner;
Najsłabsza przeczytana: Martwe słońca B.V. Larsona;
Największe rozczarowanie: Zimne światło gwiazd Bartek Biedrzycki;
Czytelnikom w duszy gra.
Jeżeli chodzi o Was drodzy czytelnicy, to największym zainteresowaniem na blogu cieszyły się posty z podsumowania roku i co było dla mnie małym zaskoczeniem, również post z 2016 roku, który rozpoczął moją przygodę z cyklem Szklany Tron i Sarah J. Mass.
W mediach społecznościowych „królował” zaś Mekkhan i post o „mailach z szablonu”. Wywiązała się z tego bardzo fajna dyskusja (również na Instagramie), gdzie kilka osób przyznało, iż otrzymuje identyczne maile, a podsumowaniem całego zamieszania niech będą słowa @kronika.ksiazkoholika
P.S. Swoją drogą, coś musiało być na rzeczy, bo po całej akcji pozbyłam się kilku lajkujących i obserwujących na FB oraz od momentu pojawienia się posta, nie otrzymałam żadnej nowej propozycji współpracy w tym tonie.
Cyklicznie.
Wszystkie moje postanowienia dotyczące kończenia jak najprędzej napoczętych cykli, mogę sobie… ;)
Cóż prawda w styczniu udało mi się zamknąć „jeden rozdział”, ale żebym nie narzekała na nudę, to od razu rozpoczęłam dwie kolejne serie.
Więc cykliczna sytuacja po pierwszym miesiącu 2021 roku przedstawia się następująco:
♠ Ilość czytanych cykli: 88 (w tym cykle przeczytane, które czekają na kontynuację: 58);
♠ Cykle, które odrzuciłam: 4;
♠ Zakończone cykle: 68.
Od przybytku głowa nie boli. ;)
Pomogło to oczywiście mojemu uroczemu wyzwaniu Półkowniki challnge, choć muszę przyznać, iż papierowo udało mi się przeczytać w tym miesiącu zaledwie 6 książek, więc ubytek procentowy wśród wciąż kurzących się woluminów nie jest specjalnie imponujący. ;)
A jak Wam minął pierwszy miesiąc 2021 roku? Jakieś postanowienia, czytelnicze lub inne wyzwania? Napiszcie w komentarzu, chętnie o nich przeczytam. :)
Nie widziałam tego posta na temat propozycji współpracy. Zaraz pójdę nadrobić zaległości :) Podsumowanie – jak zwykle – robi ogromne wrażenie! I to nie tylko pod kątem ilości przeczytanych książek – tutaj zawsze spodziewam się, że będzie duuuużo ;) Bardziej chodzi mi o staranność i dokładność przygotowania. Świetna robota! A nowe grafiki są fajne, tylko jak dla mnie odrobinkę za małe literki :D Nie wiem, może to już ten wiek :D :D :D Ale jak kliknęłam i powiększyłam to widziałam już trochę lepiej :P
Pozdrawiam :)
Dzięki, a co do grafik, to taki był zamiar żeby w nie klikać. :D
Jakbym dała pełną wielkość, to notka ciągnęłaby się jak papier toaletowy. ;) :P
Powiedz jak Ty to robisz, że pomimo tak wyczerpującego miesiąca w pracy, przeczytałaś tyle książek? Naprawdę podziwiam i pozytywnie zazdroszczę :) Co do “aferki” o szablonowe maile to mam takie samo zdanie jak Ty, zresztą rozmawiałyśmy o tym na insta :)
Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia, że dziennie coś tam muszę “podczytać”. Poza tym jak dzień jest szczególnie uciążliwy, potrzeba na chwilę opuścić rzeczywistość, bo to najlepiej oczyszcza głowę. :)
Tak, o aferce była dobra dyskusja. :D
U mnie styczeń był i już go nie ma. Mam wrażenie, jakby tydzień temu dopiero był Sylwester, a nie miesiąc temu :D
U mnie styczeń spokojnie minął pod względem czytelniczym – głównie czytałem opasłe tomiska, a w lutym będzie podobnie. Już zacząłem Wschodzący cień Jordana, ale tak szybko to go nie przeczytam :)
To straszne, jak niektóre miesiące “przeciekają” po palce. Co do opasłych tomisk, to ja w tym miesiącu mam w planie kontynuować przygodę z Błaznem, zaś Wschodzący cień czeka w koszyku zakupowym, a trzy wcześniejsze tomy, kurzą się na półce.
Myślę, że połączenie podsumowań czytelniczych z nabytkami to dobry pomysł, tylko co będzie jak zaczniesz szaleć z zakupami? ;)
Cudne te e-maile o współpracy z tekstami “dam ci książkę, a ty zrób to, to, to i to”.I Szanowny Panie jeszcze do tego. Nie wiem, jak ktoś chce prowadzić promocję, gdy nie ma bladego pojęcia, do jakich ludzi wysyła książkę :)
Spokojnie, przy większych zakupach, jakoś zgrabnie się to “skompresuje” ;) :P
Co do maili. To pozostaje się tylko uśmiechnąć. Choć przyznaję, iż mam nadzieję, że po tej “akcji”, kilka osób z tej grupy (bo zakładam, że takowa istnieje), przemyśli taki styl promocji i jeżeli już będzie decydowała się na takowy mailing, to chociaż sprawdzi adresata wiadomości.
Post o „mailach z szablonu” na fejsie przegapiłem, ale ja nie za bardzo w portale społecznościowe. Fajsa i insta mam tylko pod fanpage, bez tego bym zlikwidował, wiec spędzam tam tylko tyle czasu, ile muszę (twittera odwiedzam, jak mam ochotę się popieniaczyć :D). Kurcze, a takich szablonowych maili nie dostaję, być może dlatego, że nie mam zakładki współpraca, bo niespecjalnie mnie współpraca interesuje, więc maila trzeba szukać w profilu.
Jedyna propozycja współpracy, jaką ostatnio dostałem, to z księgarni – chcieli, żebym ich reklamował na blogu, a gratyfikację odbierał w książkach. Ale też ich wysłałem na drzewo (że zacytuję: “współpraca nie bardzo mnie interesuje. A bloga prowadzę, bo lubię, nie dla korzyści – nie biorę nawet od wydawców czy księgarń książek do recenzowania”). Cóż, do takiej współpracy muszę być przekonany, a w tym przypadku nie byłem (księgarnia ma dość słone ceny – współczuję pracownikom działu promocji, bo w z gufna bata nie ukręcą).
Ja na FB też głównie wchodzę przez stronę. Prywatnego walla przeglądam bardzo rzadko. :)
A co do maili, to pewnie się Ciebie boją. ;) Co do księgarni, to ja nie mam takich problemów. Chyba wszyscy odczytują informację, iż mieszkam na Słowacji. ;) :P
Połączenie podsumowania ze zdobyczami wznosi te notki na jeszcze wyższy level! :)
Wzmianka o mailach “kopiuj-wklej” z prośbą o recenzję była bardzo dobra. Uśmiałem się czytając Twoją historię i przeglądając komentarze :D
U mnie styczeń wyszedł biednie – jedynie 2 lektury za mną, ale potrzebowałem takiego detoksu. Za to nadrobiłem zaległości w recenzjach na blogu – kolejne 8 wpisów jest już przygotowanych i czeka tylko na publikację ;)
Wyjątkowego lutego!
Nie wiem połączenie dwóch notek, czy wznosi tę na wyższy level, ale jedno jest pewne. Nie powielam informacji. ;)
Co do “kopiuj – wklej”, to historia na początku mnie też śmieszyła, ale około 15 maila przestała mnie już bawić.
Co do detoksu, czasem jest potrzebny i jak widać spowodował wzmożoną aktywność pisarską. ;)
Zaczytanego lutego! :)