Ja, ocalona Katarzyny Bereniki Miszczuk, czyli Wiktoria Biankowska wraca do gry.
Bawiłam się świetnie, słuchając zakręconych i pełnych humoru, pierwszych trzech odsłon diabelsko – anielskiej serii Katarzyny Bereniki Miszczuk. Dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po finałową odsłonę przygód roztrzepanej i mocno pechowej Wiktorii oraz diabelnie przystojnego Beletha pod tytułem Ja, ocalona.
Dziesięć lat później…
Lucyfer zmaga się z depresją, jednak zamiast przyjąć pomoc od życzliwych mu osób postanawia przyspieszyć Apokalipsę. Azazel niebawem ma wyjść z anielskiego więzienia, do którego trafił podczas próby wciśnięcia guzika WIELKIEEEGO KATAKLIZMU. Beleth tuła się po świecie usiłując odnaleźć mitycznego ifrita, który zaginął przed wiekami. Z kolei Wiktoria zostaje zatrudniona przy produkcji anielskiego programu Top Angel. Do gry dołącza cherubin Uzjel, skazany na wieki odosobnienia Metatron oraz cała gama znanych i mniej znanych postaci historycznych.
Zacne zakończenie.
Wiedząca, iż autorka „dokończyła” serię po dziesięciu latach, trochę się obawiałam, że straci ona na humorze i błyskotliwości.
Bardzo się myliłam. Humor ewaluował, stał się jeszcze bardziej cięty, a styl wyraźnie dopracowany. Wiktoria zaś przestała być narwaną młódką, ale wyraźnie dojrzała, choć nie można jej odmówić wyjątkowego talentu pakowania się w każde możliwe tarapaty. ;) Jakby tego było mało, to znowu ma problem z Belethem. Choć ta dwójka rozeszła się jakiś czas temu, to wiadomo, serce nie sługa, a gagi sytuacyjne, jakie wypływają z ich spotkań, podczas których oczywiście próbują być wobec siebie obojętni, nie są już dziecinne, a raczej mocno wyrafinowane.
Patrząc na ewolucję tej dwójki, muszę przyznać, iż przyjemnie było znaleźć jakąś stałą, a był nią Azazel. Ten się nie zmienił i swoim kombinatorstwem oraz romantyczną duszą wprowadza klimacik rodem z poprzednich odcinków.
Na czasie.
Podobał mi się też pomysł, by w akcję wpleść „dzisiejsze” nastroje i problemy. Bardzo dobrze grały one z tematem przewodnim książki, wprowadzały dodatkowy smaczek, a ja mocno ściskałam kciuki za operację powstrzymać Apokalipsę. ;)
Podsumowując. Ja, ocalona Katarzyny Bereniki Miszczuk to świetna przygoda i bardzo dobre zakończenie diabelsko-anielskiego cyklu. Jeżeli macie ochotę na fajną, humorystyczną i lekką serię, to koniecznie umówcie się na randkę z Wiktorią i Belethem. :D
Omijałam do tej pory tę serię, ale widzę, że może nieźle odstresować!
Ja mam teraz tyle na głowie, że taka luźna, humorystyczna historia była mi potrzebna. :D Jeżeli będziesz miała potrzebę odstresowania, warto sobie tę serię zapisać na marginesie – spełni swoje zadanie.
Nie słyszałam o tej serii, ale coś mi się wydaję, że odnalazłabym się w niej. Zapisuje na później.
Zapisz, przyda się jak będzie sobie trzeba poprawić humor. ;) :D