Dwie kobiety, dwie linie czasowe i morderstwo — Miała umrzeć Ewa Przydryga.
Gdy na horyzoncie pojawiła się informacja o nowej książce Ewy Przydryga pod tytułem Miała umrzeć, to od razu zaczęłam „zacierać z zadowolenia rączki”. Wszystko przez to, iż autorka przy naszym pierwszym spotkaniu pokazała, że ma nie tylko lekkie pióro, ale także swój unikalny styl, który przypadł mi do gustu.
Rok 1998 i 2019.
Jest rok 1998. 17-letnia Ada, przeżywa prawdziwe domowe piekiełko. Matka każdego dnia upija się na smutno, a ojciec zdradza ją i robi na boku szemrane interesy. Jedynym światełkiem w tym pseudo domu jest jej młodsza siostrzyczka, którą kocha nad życie. Dlatego by odreagować domowy stres dziewczyna wraz z przyjaciółmi „bawi się” i testuje granice swoich psychicznych oraz fizycznych możliwości. Podczas jednej z takich nietypowych gierek dochodzi jednak do tragedii. Ginie przypadkowy człowiek, a grupka przyjaciół ucieka z miejsca zdarzenia. Jak to wydarzenie wpłynie na poszczególnych uczestników grupy i jakie będą jego konsekwencje?
Rok 2019. Lena nie miała życia usłanego różami. Nie dość, że została sierotą, to jeszcze jej zimna i wyrachowana ciotka, starała się maksymalnie uprzykrzyć jej życie.
Dlatego też już jako dorosła kobieta nie radzi sobie najlepiej, ale ukojenie przynosi jej sztuka. I właśnie podczas wernisażu jej prac, podchodzi do niej nieznajomy mężczyzna, który twierdzi, że ją zna od dziecka. Lena jest wstrząśnięta informacją, a ponieważ mężczyzna ginie w niewyjaśnionych okolicznościach już następnego dnia, dziewczyna postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo i dowiedzieć się prawdy o sobie.
Odnaleźć siebie.
„Wsunęłam” książkę na raz. Byłam tak zaabsorbowana sprawą, że nie było wręcz mowy, żebym ją odłożyła. Autorka ma tak fajny, acz specyficzny styl, że postawione już na początku pytanie pozostaje ciągle w głowie, a z każdym rozdziałem nie tylko atmosfera się zagęszcza, rosną emocje, ale także rodzą się nowe wątpliwości. Dlatego wręcz żyłam przedstawioną w historii sytuacją, zadawałam sobie dodatkowe pytania i przyznaję, że „postawiłam na właściwego konia, ale pomyliłam jeźdźca”. ;)
Jeżeli chodzi o bohaterki, to bardzo podobała mi się kreacja zarówno Ady, jak i Leny. Dziewczyny były takie naturalne w swoich poczynaniach, a postacie, które im towarzyszyły, dobrze dopełniały ich zachowania i wypełniały „tło”.
Poza tą dobrze skonstruowaną zagadką dla mnie najważniejszy jednak był problemem dysfunkcyjnej rodziny, nad którym pochyliła się autorka. Bez ozdobników, prosto z mostu, pokazała, że traumy nawet te „wymazane z pamięci” pozostają z dzieciakami na całe życie.
Podsumowując. Jeżeli poszukujecie dobrego i mocnego thrillera psychologicznego, to Miała umrzeć Ewy Przydryga będzie strzałem w dziesiątkę. Polecam gorąco i czekam już na kolejną książkę autorki. :)
Thrillery psychologiczne powinny być właśnie tak napisane! Ależ zachęcasz do lektury!
Do dobrej lektury warto zachęcać. :D